Marta Golbik dla „Wprost”: Ta kampania jest wyjątkowo zaskakująca
Adrianna Wyszczelska, „Wprost”: W połowie września Koalicja Obywatelska ogłosiła akcję „Kobiety na wybory”. Posłanki i kandydatki zapowiedziały rozmowy z wyborczyniami z całego kraju. Co wyniknęło z tych spotkań? Na co kobiety się skarżyły, jakie problemy dnia codziennego okazały się najbardziej poważne i powszechne, i w jaki sposób KO zamierza na nie odpowiedzieć, jeśli wygrają państwo wybory?
Marta Golbik, KO: Od 8 lat, od początku rządów PiS-u, tematy kobiece są albo ignorowane, albo wręcz eksploatowane w negatywny sposób. Zaostrzone prawo aborcyjne, likwidacja tabletki awaryjnej, cały szereg rozwiązań, które utrudniają, uprzykrzają życie kobietom. To kobiety wiedzą. I kiedy ruszamy w Polskę, żeby o tym z nimi rozmawiać, to one zazwyczaj podnoszą te kwestie.
Mówią często o tym, że czują się po prostu upokarzane. Często czują się obywatelkami kraju drugiej kategorii, że mężczyźni jednak nie są w taki sposób traktowani, a kwestie dotyczące praw kobiet są przez mężczyzn ustalane bez konsultacji z samymi kobietami. I to w taki sposób, który utrudnia ich życie.
Do tego dochodzą też różne inne elementy. W wyniku rozmów z kobietami w trakcie objazdu po Polsce wprowadziliśmy do naszego programu np. podatek na branżę „beauty” w wysokości 8 proc. Jest to dla wielu pań bardzo ważne, ponieważ to jest rozwijająca się branża, zazwyczaj prowadzona właśnie w formie działalności gospodarczej pań, dziewczyn, które często dopiero stawiają pierwsze kroki w ogóle w działalności gospodarczej, i to też jest ukłon w ich stronę.
Ale przede wszystkim są to tematy dotyczące bezpośrednio praw kobiet, czyli tego, że kobiety mają prawo o sobie decydować, mają prawo decydować o porodzie, o tym, że chcą znieczulenia przy porodzie, o tym, że mogą przeprowadzić aborcję do 12. tygodnia, albo o tym, że właśnie chcą zajść w ciążę przy pomocy państwa, jak w przypadku finansowania in vitro.
Jest pani członkinią Sejmowej Komisji Zdrowia oraz Podkomisji stałej do spraw zdrowia psychicznego. Czy poprzez któryś ze 100 konkretów albo inne działania – planowane, ale niewymienione w programie – zwrócą państwo szczególną uwagę na poprawę systemu ochrony zdrowia psychicznego?
Oprócz tego, że jestem członkiem Podkomisji, to jestem też założycielką, przewodniczącą Parlamentarnego Zespołu ds. Zdrowia Psychicznego Dzieci i Młodzieży, i znam ten temat na wylot. Od czterech lat, wraz z posłankami i posłami z Zespołu, odwiedzamy różne oddziały psychiatrii dziecięcej, ale również ośrodki, które zajmują się dziećmi w kryzysach psychicznych.
W naszym programie na pierwsze 100 dni jest to, co jest najpilniejsze, czyli kwestia natychmiastowego przywrócenia finansowania telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży 116 111. To jest telefon Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, który miał wsparcie finansowania państwa. Od kilku już lat to wsparcie jest wycofane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Telefon przez cały czas się utrzymuje, dlatego, że ma finansowanie zwykłych ludzi, różnych działaczy, NGO-sów, czy innych fundacji i firm.
Natomiast telefon 116 111 to jest taki telefon alarmowy. Tak, jak wszyscy znamy 112 i wiemy, gdzie dzwonić w przypadku, kiedy dzieje się coś złego albo ktoś potrzebuje pomocy, tak ten numer to jest telefon, który większość młodych ludzi zna albo znać powinna, bo to jest telefon alarmowy dla osób w kryzysie psychicznym, więc ten postulat musi być zrealizowany natychmiast. Ja sama też tego przypilnuję, żeby był bezpośrednio po wyborach zrealizowany.
Pomysłów na kwestię zdrowia psychicznego mamy znacznie więcej. Od psychologów, którzy powinni być we wszystkich szkołach, ale w nowej formule, na pełen etat, a nie wszędzie na kawałek etatu, tak żeby znali dzieci, przez możliwość dostępu młodych ludzi wcześniej, przed osiemnastym rokiem życia, do konsultacji psychologicznych bez zgody rodziców, jeśli jest taka potrzeba.
W końcu, co najważniejsze, przez zwiększenie finansowania tego obszaru, ponieważ według wytycznych WHO, żeby opieka psychiatryczna działała prawidłowo, nakłady na psychiatrię powinny wynosić 6 proc. całości nakładów na służbę zdrowia czy ochronę zdrowia. W przypadku Polski to wynosi mniej więcej 3 proc., więc zdecydowanie za mało i tutaj też mamy sporo do zrobienia.
Tych elementów, z których składa się całość jest dużo. Pomysłów mam przygotowanych bardzo wiele, ale musimy zacząć od tego, co najważniejsze, czyli od tego, żeby w końcu przywrócić finansowanie telefonowi zaufania. Dla młodzieży w kryzysie to jest pierwsze miejsce, do którego się kierują.
W ostatnich dniach jednym z głównych tematów debaty publicznej i politycznej jest afera Pandora Gate. Od 2019 roku w Polsce działa Państwowa Komisja do spraw przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich, która od kilku miesięcy nie ma przewodniczącego. Czy Koalicja Obywatelska, po wygranych wyborach, planuje priorytetowo uzupełnić to stanowisko? Czy podejmą państwo działania mające na celu usprawnienie pracy komisji lub inne kroki w tym obszarze?
Z pewnością podejmiemy działania, które będą zmierzały do zapewnienia bezpieczeństwa dzieciom w przestrzeni internetowej. Tu potrzeba dużo mądrości i osób, które się na tym naprawdę dobrze znają, bo świat bardzo szybko idzie do przodu, a prawo za tym nie nadąża.
Fakt, że ta Komisja wciąż nie ma swojego przewodniczącego pokazuje, że kwestia ochrony dzieci przed pedofilami nie jest priorytetem rządu PiS-u. A temat jest niezwykle ważny, bo często rodzice nie zdają sobie sprawy z tego, w jakich przestrzeniach funkcjonują ich dzieci.
Uważam, że to jest przede wszystkim też sprawa edukacji rodziców, edukacji w ogóle dorosłych ludzi. Proszę zwrócić uwagę na to, że jak wybuchła afera Pandora Gate, to większość dorosłych w ogóle nie wiedziała, o kim jest mowa, kto to jest jakiś Stuu, jakiś Dubiel. W ogóle nikt o tych ludziach nie słyszał, mówię o dorosłych. Z kolei dzieciaki wszystkie wiedziały, ponieważ się tym żywo interesują. Dla nich to są idole. Tu mamy rozjazd – już dzisiaj nie żyjemy w takich realiach, że wszystko ogląda się w telewizji i to, co nam puszczą, to obejrzymy. Młodzi sami sobie wyszukują te treści, a my – jako ustawodawcy, osoby, które kreują prawo – musimy za tym nadążać.
Uważam, że po wygranej opozycji w wyborach 15 października znacząco zwiększy się rola Komisji Cyfryzacji i Innowacyjności. To też jest Komisja, która dotychczas nie była traktowana poważnie przez obecnie rządzących. Nie była dołączana do najważniejszych tematów związanych z mediami, a de facto bezpośrednio dotyczy mediów, tylko współczesnych. Żyjemy w czasach, w których młodzi już nie oglądają telewizora, tylko w telefonie czy na tablecie oglądają swoje rzeczy. Trzeba zacząć nadążać.
W połowie września przeprowadziła pani kontrolę w Ministerstwie Klimatu i Środowiska ws. zanieczyszczenia Kanału Gliwickiego oraz Odry. Wspólnie z posłami Kropiwnickim oraz Zembaczyńskim zapowiedzieli państwo pismo z interwencją do odpowiedzialnych organów. Czy rozpoczęto proces wyjaśniania lub rozwiązywania tego problemu?
Niestety nie. Apelowaliśmy również do wojewodów, którzy czynnie biorą udział w kampaniach wyborczych, o to, żeby zamiast kampanią zajęli się tym, co do nich należy. Ale ja widzę, mieszkam w Gliwicach i obserwuję, że wojewoda śląski jest zajęty wyłącznie swoją kampanią wyborczą. Ciężko się to ogląda, jak widzi się wojewodę, który ma czas rozdawać kawę mieszkańcom miasta, a nie ma czasu nawet odpisać na pismo – bo nie dostaliśmy odpowiedzi od wojewody śląskiego – czy zająć się na poważnie tematem zanieczyszczenia rzeki.
To jest teraz bardzo poważne. Sprawa zanieczyszczenia Kanału Gliwickiego, który dopływa do Odry, to jest ważne wyzwanie, którym trzeba się zająć. Nasz ekspert, który był z nami podczas kontroli i konferencji prasowej, mówił zresztą, że to jest nie tylko kwestia śniętych ryb, ale też zagrożenia dla zdrowia ludzi, którzy tam żyją. To są sprawy, których nie można lekceważyć.
Niestety, z tego co wiem, nic z tym nie zrobiono. Chyba rządzący liczą na to, że „od katastrofy do katastrofy”. Tylko że w którymś momencie po prostu będzie tego za dużo. Tutaj wyzwanie jest ogromne i wszyscy zdają sobie z tego sprawę, że kwestia zanieczyszczenia Odry to jest poważna sprawa, którą też trzeba się zająć.
Jakie są plany Koalicji Obywatelskiej na ostatnie dni kampanii wyborczej?
Ta kampania jest wyjątkowo zaskakująca, co widać po rezygnacji dowództwa Wojska Polskiego na trzy dni przed jej końcem. Występują więc działania zupełnie niezależne od nas, którymi sami jesteśmy zaskoczeni, bo to jest bardzo poważna sprawa.
We wtorek mieliśmy dużą konwencję związaną z kobietami „Kobiety na wybory”, na której zebrały się kandydatki z właściwie wszystkich województw i mówiły o tym, dlaczego kandydują, Były tam również wspierające nas osoby, które mówiły, dlaczego warto pójść na wybory i dlaczego warto też głosować na kobiety.
Ostatnie dni to tak naprawdę jest rozmowa, rozmowa, rozmowa – z wyborcami, wszędzie. My się tym zajmujemy każdego dnia. Jesteśmy cały czas na ulicach – od samych poranków na targach, bazarach, po późny wieczór – rozmawiamy ze wszystkimi. Dlaczego ta rozmowa? Bo tylko w rozmowie można właśnie przekonać wiele osób, wielu niezdecydowanych.
Ruszyła też akcja dzwonienia. Rozpoczął ją Donald Tusk, który dzwonił do naszych sympatyków z prośbą o to, żeby oni zadzwonili do jednej czy do dwóch osób, które mogliby przekonać do głosowania na demokratyczną opozycję. To świetnie działa, sama dostałam dzisiaj kilka wiadomości od zaprzyjaźnionych osób, że kogoś przekonali. Jeden z moich znajomych zadzwonił i powiedział, że jest bardzo zadowolony, bo przekonał aż dwie panie.
Wiemy, że to musi tak działać, że tylko rozmową, tłumaczeniem, argumentami jesteśmy w stanie wyjaśnić ludziom, dlaczego te wybory są tak ważne. I dlaczego warto głosować na demokratyczną opozycję.