PiS nie traci nadziei na władzę. „Chcemy ograć Tuska”
Komentarze przedstawicieli partii Jarosława Kaczyńskiego spotykają się jednak z bardzo stanowczymi odpowiedziami ze strony ważnych polityków PSL. – Niech już skończą się zajmować bajkami, to są dyrdymały. Mają kalkulatory? To niech ich użyją. Brakuje im 40 mandatów, a jak jeszcze Solidarna Polska utworzy osobny klub, to i z 60. Pora się pogodzić z porażką – powiedział Marek Sawicki w rozmowie z Rzeczpospolitą.
PiS celuje w zaplecze PSL
Z informacji „Rz” wynika jednak, że rozmowy o ewentualnej koalicji nie dotyczą polityków z pierwszego rzędu PSL. Działacze PiS dostali zadanie prowadzenia rozmów z przedstawicielami głębokiego zaplecza partii Władysława Kosiniaka-Kamysza. W takich rozmowach udział mieli wziąć rzekomo szefowa struktur PSL w okręgu nowosądecko-podhalańskim Urszula Nowogórska i poseł Stefan Krajewski.
W ocenie źródła „Rz”, prawdziwym zwycięstwem PiS będzie ogranie Tuska poprzez odebranie mu, pozwalającego rządzić, koalicjanta. Ponadto informator podkreślił, że kluczowy będzie wybór marszałka Sejmu, który w dużej mierze decyduje o kształcie prowadzonej przez rząd polityki. Jego zdaniem Donald Tusk forsuje kandydaturę Borysa Budki, co nie podoba się Trzeciej Drodze, widzącej w tej roli Szymona Hołownię.
Zdaniem rozmówcy dziennika, choć PiS jest dziś w defensywie to za kilka miesięcy sytuacja może ulec diametralnej zmianie, a prezydent może pomóc swojemu obozowi politycznemu poprzez zwlekanie ze wskazaniem nowego premiera. – Dziś, to fakt, nasze szanse na większościowy rząd są niewielkie, ale blisko dwa miesiące może zmienić bardzo dużo. A nasza oferta dla PSL, naturalnego koalicjanta, będzie trwała całą kadencję. Nasz plan B zakłada bowiem odbicie władzy później, nawet za kilka miesięcy – powiedział przedstawiciel PiS.