Najemnicy z Grupy Wagnera wrócili do Ukrainy. Walczą w Awdijiwce
Przetrzebiona i rozproszona na różne kraje Grupa Wagnera obecnie jest cieniem tego, czym była w czasach przed oblężeniem Bachmutu. Ogromne straty w tym miejscu, gdzie najemnicy byli traktowani jak mięso armatnie, później bunt Prigożyna i jego śmierć przyczyniły się do rozpadu prywatnej armii.
Już w lipcu rosyjskie ministerstwo obrony proponowało wagnerowcom przejście pod oficjalne rosyjskie dowództwo. Część z nich zdecydowała się na ten krok, inni wyjechali do Białorusi, co przez pewien czas uznawane było przez polskie władze za zagrożenie da bezpieczeństwa naszej wschodniej granicy. Szybko okazało się jednak, że reżim Łukaszenki nie ma pomysłu na użycie wagnerowców, a ich obozy zaczęły się kurczyć.
Najemnicy z Grupy Wagnera biją się w okolicach Awdijiwki
Teraz „odnalazła się” część najemników. Jak piszą analitycy z Instytutu Studiów nad Wojną, niedobitki po Grupie Wagnera zostały wcielone do formacji kontrolowanych przez rosyjskie ministerstwo obrony. Najemnicy, którzy podpisali nowe kontrakty, mają walczyć w okolicach Awdijiwki.
Jeden z propagandowych „korespondentów wojskowych” opublikował 25 października rozmowę z dowódcą rosyjskiego batalionu specjalnego przeznaczenia „Arbat”. Wojskowy stwierdził, że część batalionu składa się prawie w całości z byłych najemników Grupy Wagnera. Doniesienia o obecności wagnerowców pod Awdijiwką, gdzie toczą się krwawe walki, potwierdził także ukraiński obserwator wojskowy.
Wagnerowcy walczą u boku Czeczenów
Ukraińskie i rosyjskie źródła informowały wcześniej, że małe grupy złożone z byłych najemników Grupy Wagnera są rozmieszczane w kierunkach Bachmutu. Na razie nie wiadomo, jakie ma być ich przeznaczenie. Byli wagnerowcy walczą też w czeczeńskiej Rosgwardii.
Dowódca sił specnazu „Achmat” Apty Alaudinow potwierdził, że rekrutuje byłych bojowników Grupy Wagnera. W wywiadzie z 28 października stwierdził, że „ogromna” liczba wagnerowcow dołączyła do Rosgwardii i działa w Ukrainie na różnych kierunkach.
Duża liczebność walczących najemników to prawdopodobnie blef, bowiem pod koniec Grupa Wagnera, zdziesiątkowana pod Bachmutem, nie była zbyt liczna. Od pewnego czasu przed buntem Jewgienij Prigożyn prawdopodobnie nie rekrutował też nowych więźniów do służby. Nie wszyscy, którzy pozostali, podpisali też kontrakty z rosyjską czy czeczeńską armią.