Strzały przy granicy z Białorusią. Jedna osoba trafiła do szpitala
Obywatel Syrii miał trafić do szpitala w Hajnówce w piątek po południu. Grupa Granica poinformowała w mediach społecznościowych, że mężczyzna miał ranę postrzałową pleców. „Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo” – zaznaczyli aktywiści. „Mężczyzna wyraził wolę ubiegania się o ochronę międzynarodową. Udzielamy mu niezbędnego wsparcia, zapewniamy dostęp do prawników oraz tłumaczy” – dodali we wpisie.
O zdarzeniu poinformował także Piotr Czaban z Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego, który podkreślił, że Syryjczyk został postrzelony przez polskie służby. „Sprawa nie trafiła do policji, tylko została przekazana Żandarmerii Wojskowej. Syryjczyk został trafiony w plecy. Kula utkwiła w kręgosłupie” – przekazał w serwisie X (dawniej Twitter).
Grupa Syryjczyków uciekała przez las?
Do sprawy początkowo nie odniosła się ani Straż Graniczna, ani Żandarmeria Wojskowa. Straż Graniczna wydała tylko swój codzienny komunikat, w którym poinformowała, że w piątek 3 listopada do Polski próbowało nielegalnie przedostać się z Białorusi 124 cudzoziemców, wśród nich byli obywatele m.in. Egiptu, Erytrei i Jemenu. Na terenie ochranianym przez placówkę w Mielniku funkcjonariusze zostali obrzuceni kamieniami. Zatrzymano także obywatela Ukrainy, który przewoził migrantów.
Natomiast w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” prawnik Kamil Syller oceniał, że do zdarzenia mogło dojść, gdy grupa Syryjczyków uciekała przez las. – Strzał w plecy uchodźcy to wejście na nowy, przerażający poziom przemocy na granicy polsko-białoruskiej. Incydent koło Topiła ma wyjaśnić Żandarmeria Wojskowa – powiedział. – Mam nadzieję, że rzetelnie zbada okoliczności i zasadność użycia broni. Wiadomo, że grupa Syryjczyków uciekała, więc nie był to strzał oddany w obronie własnej. Nie był to też strzał w nogi dla uniemożliwienia ucieczki. Wygląda na to, że ten strzał padł pod wpływem łowieckiej adrenaliny. W pociągnięcie za spust było wkalkulowane ryzyko zabicia człowieka – ocenił Syller.
Prokuratura zabiera głos. Przyczyną postrzelenia „nieszczęśliwy wypadek”
W końcu głos w sprawie postrzelenia zabrał płk Radosław Wiszenko, zastępca ds. wojskowych Prokuratora Rejonowego Białystok-Północ. – Na razie czynności w tej sprawie wykonuje Żandarmeria Wojskowa, w trybie art. 308 Kodeksu postępowania karnego – przekazał cytowany przez Polsat News. Jak dodał, z dotychczasowych ustaleń wynika, że cudzoziemca postrzelił żołnierz Wojska Polskiego. – Z informacji, które mi przekazano wynika, że doszło do tego wskutek nieszczęśliwego wypadku, potknięcia się przez żołnierza – przekazał płk Wiszenko.