Debatę Kaczyński-Kwaśniewski wymyślił... Nikolski
Dziś sztaby uzgodnią dokładny scenariusz debaty. "Gazeta Wyborcza" postawiła pytanie: "Bezpośredniej rozmowy Kaczyński - Kwaśniewski nie przewidujecie?". "Przewidujemy, ustalamy, jak długo potrwa" - mówi Waldemar Dubaniowski, przedstawiciel Kwaśniewskiego.
Były prezydent przed debatą zniknął. - Przygotowuje się merytorycznie, czyta różne kwity, ufa własnej gwieździe i doświadczeniu - opowiada polityk SLD. W niedzielę konwencja LiD ma go uzbroić w program "Sto konkretów". Lider Sojuszu Wojciech Olejniczak zapowiada, że Kwaśniewski przyjdzie na Woronicza z "czymś specjalnym".
Według informacji "GW", debatę wymyślił SLD-owski polityk i analityk Lech Nikolski (wedle raportu Ziobry członek rywinowskiej "grupy trzymającej władzę"). - To było dwa-trzy tygodnie temu. Pomysł był dobry, więc po drodze namnożyło się ojców. Poszliśmy z nim do PiS, spodobał im się. Obu stronom zależy na osłabieniu Platformy. To ona ma być główną ofiarą debaty - mówi wpływowy polityk SLD.
PiS-owski plan - zdaniem rozmówcy "GW" - jest taki: IV RP wymaga legitymizacji w postaci wyborczego zwycięstwa Kaczyńskiego. Jedyną partią, która może go pokonać, jest PO. Trzeba więc usunąć niezdecydowanym wyborcom sprzed oczu Tuska. Przekonać ich, że prawdziwy spór toczy się między PiS i LiD. Gdy w to uwierzą, a LiD odbierze Platformie część poparcia - Kaczyński ogłosi, że "grozi nam recydywa postkomunizmu". I tylko PiS jest w stanie ją powstrzymać.
Politycy PO podpowiadają jeszcze inny wymiar debaty - finansowy. - Bardzo możliwe - twierdzi jeden z nich - że PiS-owi kończy się ustawowy limit pieniędzy, jakie na kampanię można wydać [30 mln zł]. Darmowa debata to świetny pomysł na podtrzymanie zainteresowania... i dotrwanie do darmowych telewizyjnych bloków wyborczych.