Dziennikarz w nowej książce: Od początku Dworczyk cisnął, aby biznes mógł na odbudowie Ukrainy zarabiać
„Polska na wojnie”, książka Zbigniewa Parafianowicza, dziennikarza specjalizującego się od wielu lat w tematyce wschodniej, pokazuje kulisy decyzji podejmowanych przez polskich najważniejszych polityków – prezydenta, premiera, Jarosława Kaczyńskiego, ministrów, wojskowych – od początku wojny na Ukrainie. Opowiadają pierwszoplanowi uczestnicy tych wydarzeń – ludzie z otoczenia prezydenta, premiera, dyplomaci, wojskowi, uczestnicy narad w sztabie kryzysowym. Mówią o rzeczywistej albo udawanej przyjaźni Włodymyra Zełenskiego i Andrzeja Dudy. O naciskach Amerykanów na polskie decyzje. O kulisach wizyty prezydenta Bidena w Polsce i awarii prezydenckiego samolotu z Andrzejem Dudą na pokładzie, która omal nie skończyła się katastrofą lotniczą. O potajemnym locie Romana Abramowicza z lotniska w Rzeszowie i próbach otrucia go. O skrywanych operacjach specjalnych. O zagrywkach Niemców i Francuzów. O zagrywkach Ukraińców przy konflikcie ze zbożem i nie tylko...
Ważny urzędnik Kancelarii Premiera: – Pod koniec lutego w przyjacielskie buty Dudy zaczął wchodzić Morawiecki. Osobiście przekazał Ukraińcom pierwsze cztery polskie leopardy. Akcję z leopardami wymyślił Dworczyk. Zauważył, że pałac odpuszcza, i szybko zaczął wypełniać próżnię. Wyszło to dobrze. Reznikow, z którym Dworczyk ma dobre układy, wychylając się z włazu leoparda, pytał po polsku: „Którędy na Moskwę?”. Wrzucili to do mediów społecznościowych, film zrobił duży ruch, miał zasięgi. Morawiecki zaczął budować się na Ukrainie. Albo inaczej – chciał się budować na Ukrainie.
Minister X: – Przy akcji z leopardami nie obyło się oczywiście bez problemów. Dość kuriozalnych. Dworczyk dopinał z polskim MON przekazanie tych czterech leopardów. One jechały gdzieś z zachodniej Polski. Ale zamiast autostradą A4 w kierunku Krakowa i Rzeszowa wojsko pojechało na Łódź. Nie wiadomo po co. Trwało to znacznie dłużej, niż się spodziewano. Trzeba było przekładać spotkanie Morawieckiego i Szmyhala. Przesunięto spotkanie o kilka godzin, aby leopardy dojechały.
Ważny urzędnik Kancelarii Premiera: – Ostatecznie Morawiecki pojechał do Kijowa. Przekazał leopardy. Co w Pałacu Prezydenckim odebrano jako próbę przejęcia części tortu ukraińskiego. Uznawano to za wejście KPRM do gry o relacje z Ukrainą na poziomie oficjalnym.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.