Piotr Wawrzyk przerwał milczenie. „Zostałem wykorzystany”
Piotr Wawrzyk stracił posadę w resorcie spraw zagranicznych po tym, jak media ujawniły proceder, który z czasem zyskał miano „afery wizowej”. Były urzędnik po kilku dniach od nagłośnienia sprawy, 14 września, trafił do szpitala. Początkowo pojawiły się doniesienia o sytuacji zagrażającej życiu polityka, jednak te szybko zdementowano. Piotr Wawrzyk tłumaczył swój stan problemami zawodowymi i niedawną śmiercią bardzo bliskiej osoby.
Piotr Wawrzyk: CBA zabrało mi telefon
W rozmowie z Radiem Zet były wiceminister spraw zagranicznych podkreślił, że chociaż od sprawy minęło wiele tygodni, nadal nie został przesłuchany przez prokuraturę. – Od początku jak tylko ta sytuacja się pojawiła byłem w gotowości i jestem gotów w każdej chwili do rozmowy, do zeznań, do odpowiedzi na wszystkie pytania. Ja po prostu nie mam nic do ukrycia, nic złego nie zrobiłem – zapewnił.
Były wiceminister zdradził, że w dniu odwołania z MSZ funkcjonariusze CBA zabrali mu telefon. – Od tamtej pory jedyny kontakt jaki był polegał na tym, że przekazaliśmy prokuraturze informacje, kto będzie mnie reprezentował – wyjaśnił.
Były wiceszef MSZ: Żadnej afery wizowej nie było
Piotr Wawrzyk przekonywał, że „nie ani w centrali MSZ ani w placówkach dyplomatycznych nie było żadnych działań niezgodnych z prawem i nie było żadnej afery wizowej”. – Zostałem wykorzystany przez Edgara K., to był mój błąd. Za bardzo mu zaufałem, zapewniano mnie, że taki proceder ułatwień w wydawaniu wiz funkcjonował w MSZ od dawna – stwierdził polityk.
Edgar K. był bliskim współpracownikiem Piotra Wawrzyka. Służby ustaliły, że w zamian za pomoc w załatwieniu wiz, przyjął 160 tys. zł łapówki od działającego pod przykryciem funkcjonariusza CBA. Łącznie miał przyjąć co najmniej pół miliona łapówek, w związku z czym przedstawiono mu zarzut płatnej protekcji przy załatwianiu wiz.
Były wiceszef MSZ tłumaczył, że o tym, że Edgar K. prowadzi takie działania dowiedział się dopiero kilka tygodni po jego zatrzymaniu. – Według tego, co mi przekazywał, ta działalność miała charakter czysto biznesowy, nie miała charakteru korupcyjnego, czy jakiegokolwiek przestępczego – przekonywał. Jednocześnie polityk przyznał, że dotarły do niego informacje, że amerykańskie służby złapały na granicy USA z Meksykiem nielegalnego migranta, który dostał się tam przez Europę dzięki polskiej wizie.
Afera wizowa
Prowadzone przez prokuraturę i CBA postępowanie, które zyskało miano „afery wizowej dotyczy nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie kilkuset wiz w ciągu półtora roku. Proceder miał rozgrywać się w wielu polskich placówkach dyplomatycznych m.in. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Arabii Saudyjskiej, w Singapurze oraz Indiach.
Z możliwości zdobycia polskiej wizy w zamian za łapówki mieli korzystać głównie migranci z Azji oraz Afryki. Dotychczas zarzuty usłyszało siedem osób, a czego trzy zostały tymczasowo aresztowane. Nie ma wśród urzędników państwowych.