Traczyk-Stawska o „patriotach”: Nie mogę się z tym zgodzić
Z okazji 105. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości „Gazeta Wyborcza” przeprowadziła wywiad z powstanką warszawską, Wandą Traczyk-Stawską. Zapytano o to, jak weteranka powstania wspomina święto 11 listopada z dzieciństwa.
Rozmówczyni mówiła o uczuciu szczęścia. – Z dzieciństwa pamiętam, że było to najważniejsze święto, po Bożym Narodzeniu. Nie Wielkanoc, tylko właśnie 11 listopada. Mój ojciec był w Legionach i ten dzień 11 listopada był dla niego szczególnie ważny. I my dzieci tego dnia też czułyśmy się bardzo radośni, szczęśliwi – powiedziała.
Traczyk-Stawska: Nie mogę się zgodzić z „patriotami”
Dodała, że wspomina ojca i jego kolegów, którzy cieszyli się tym dniem i świętowali. – Widzieli w nim radość. I dlatego nie mogę się zgodzić z tym, co teraz 11 listopada wyprawiają ci młodzi ludzie, którzy czują się „patriotami” i wrzeszczą: śmierć wrogom ojczyzny – powiedziała. –Zamiast cieszyć się, że tych wrogów już nie ma, i zamiast szukać przyjaciół wśród ludzi, to oni szukają guza. Bo guzem dla mnie jest zaczepianie Niemców – dodała.
Mówiła też o obecnej sytuacji politycznej.
– Szanujmy to, co mamy, bo to jest w tej chwili najważniejsze. Obecnie rządzący niszczyli po kawałeczku prawo, które jest najważniejsze dla każdego narodu. Bo musi być sprawiedliwość, żeby ludzie nie byli krzywdzeni. A prawo powinno być obiektywne, nie podlegać żadnej partii. Dla mnie to był największy skandal, nie do zniesienia, że politycy obecnie rządzący jeszcze tak właśnie postępowali. Niszczyli prawo, przystosowując je do swoich potrzeb – oceniła.
Dodała, że Polska jej marzeń to taka, w której wszyscy czują się dobrze. „Polska, w której obywatele potrafią być sobie przyjaźni, mimo różnych poglądów” – wyjaśniła.
W 2021 roku podczas przemówienia na Placu Zamkowym Traczyk-Stawska zwróciła się do Roberta Bąkiewicza, który starał się zagłuszać protest prounijny.
– Milcz głupi chłopie! Chamie skończony, bo ja jestem żołnierzem, który pamięta, jak krew się lała, jak moi koledzy ginęli. Ja tu jestem po to, aby wołać w ich imieniu – powiedziała wyraźnie wzburzona sanitariuszka PW.