Odwołanie członków komisji ds. wpływów rosyjskich. Jest decyzja
Za odwołaniem prof. Sławomira Cenckiewicza głosowało 248 posłów, przeciw było 188, wstrzymało się 6 osób, Sejm odwołał przewodniczącego komisji.
Sejm odwołał też z funkcji Łukasz Cięgoturę, Andrzeja Kowalskiego, Arkadiusza Puławskiego, Marka Szymaniaka, Michała Wojnowskiego, Andrzeja Zybertowicza i Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego.
Po odwołaniu członków komisji poseł PiS Marek Suski powiedział na mównicy, że nowa większość pokazała, że jest to „dzień hańby”.
Debata nad odwołaniem członków komisji „lex Tusk”
– Gdyby ta nielegalna komisja miała odrobinę przyzwoitości, to rozpoczęłaby rzetelne wyjaśnianie rosyjskich wpływów w polskim rządzie – mówił wnioskodawca, Borys Budka z KO. – Za bezcen oddano część przemysłu naftowego w ręce ludzi związanych z Putinem. Komisja wyjaśniłaby, co motywowało premiera (Morawieckiego – red.), że próbował organizować międzynarodówkę z najbardziej proputinowskimi politykami w Unii Europejskiej. Spotykał się z Putinem, Le Pen, Orbanem, w chwili gdy Rosja planowała atak na Ukrainę – argumentował Budka.
Zarzucił, że niekonstytucyjnymi metodami miała ona doprowadzić do eliminacji z życia politycznego tych, którzy budowali pozycję Polski na arenie międzynarodowej.
Premier Mateusz Morawiecki wybrał kilka cytatów z byłego premiera Donalda Tuska, które miały dowieść wpływów rosyjskich na sytuację w Polsce za czasów rządu PO-PSL. – Maj 2014 rok. to był moment, gdy Rosja zajęła Krym. „Ja bym nie chciał, żeby Polska była w awangardzie antyrosyjskiej mówił wtedy Donald Tusk – przypominał premier.
W dalszej części wystąpienia szef rządu mówił o „faktycznym uwikłaniu PO w zależności z Rosją”. Wspominał m.in. o planach podpisania umowy z Gazpromem na dostawy gazu. Przytoczył także cytat z szefa KO, który stwierdził, że z „Putinem przypilnujemy, żeby nikt piachu w tryby nie rzucał”.
Przed sejmowym głosowaniem byli członkowie komisji wystąpili na konferencji prasowej. Komisja rekomendowała, aby Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Bogdanowi Klichowi i Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa. Według jej ustaleń to zły nadzór miał doprowadzić do nieprawidłowych działań SKW.