Maciej Stuhr swój standup poświęcił końcowi rządów PiS: Straciłem 78 proc. materiału
Jak możemy przeczytać w opisie standupu Macieja Stuhra, powinniśmy spodziewać się „humoru na najwyższym poziomie, pełnego błyskotliwych, inteligentnych spostrzeżeń na temat rzeczywistości”. Faktycznie jest to w pierwszej części kabaretowe rozliczenie z rządami PiS, a w drugiej z najczęstszymi wadami Polaków.
Stuhr obawia się, że razem z PiS straci materiał do pracy
Stuhr przyznaje, że przez swoją działalność nie może czuć się bezpiecznie. Jego skecze i komentarze powodują sporą niechęć po prawej stronie polskiej sceny politycznej i wśród elektoratu PiS. Jak stwierdził, jego żona wolałaby, aby pozostał w domu, zamiast jechać w kraj ze swoimi występami.
– Nie jesteśmy reprezentatywną częścią społeczeństwa – przekonywał zgromadzoną podczas swojego monologu widownię. – Raczej nie znajdziemy na tej sali zwolenników obniżenia wieku emerytalnego. Zapytajcie jakiegoś aktora o to, kiedy przejdzie na emeryturę – mówił. – W noc wyborczą poszło mi do kosza 78 proc. materiału. Bo nie dość, że wygrali wybory, to jeszcze przegrali – zwracał uwagę Stuhr, nawiązując do sytuacji w polskim Sejmie.
Stuhr zakpił z Ziobry, Sasina i Kaczyńskiego
Oberwało się też konkretnym politykom, m.in. Zbigniewowi Ziobrze, Jackowi Sasinowi czy prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu. – Ja to mam wrażenie, że mam ten sam numer telefonu co Zbyszek. Dzwonię, a on słyszy wszystko, co mówię – kpił Stuhr, nawiązując do afery inwigilacyjnej. Śmiał się z faktu noszenia broni przez ministra sprawiedliwości i „niebywałej umiejętności sp**********” wszystkiego przez Jacka Sasina.
Dostało się też pracownikom TVP za absurdalne nagłówki, „odwracanie kota ogonem” oraz dodatkowe miliardy z budżetu państwa. – Ja to bym za te pieniądze nawet Antoniemu parówki w czajniku gotował – śmiał się Stuhr, nawiązując do eksperymentów podkomisji smoleńskiej. – Albo bym prezesowi codziennie włosy mył Nizoralem – uderzał w Kaczyńskiego.