Maksymilian F. nie był skuty kajdankami? Nowe relacje ws. śmierci policjantów we Wrocławiu

Dodano:
Policja Źródło: Shutterstock / DarSzach
Wrocławscy stróże prawa skomentowali okoliczności śmierci dwóch swoich kolegów, którzy zginęli z rąk Maksymiliana F. – Moje zdanie jest takie, że gościu nie miał w ogóle kajdanek przy sobie – powiedział w rozmowie z Polsatem jeden z funkcjonariuszy.

2 grudnia doszło we Wrocławiu do zbrodni, którą wstrząsnęła opinią publiczną w całym kraju. 44-letni Maksymilian F. postrzelił w głowy dwóch konwojujących go policjantów.

Maksymilian F. odgrażał się w mediach społecznościowych

Do zdarzenia doszło w radiowozie. W kolejnych dniach obaj stróże prawa zmarli w szpitalu. Maksymilian F. był poszukiwany listem gończym w związku z innym przestępstwem.

Wkrótce po nagłośnieniu sprawy w mediach wyszło na jaw, że Maksymilian F. opublikował wcześniej nagranie w mediach społecznościowych. – Jeżeli policja będzie próbowała się do mnie zbliżyć, otworzę ogień pierwszy – odgrażał się przestępca.

Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu Maksymiliana F. na trzy miesiące. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Maksymilian F. nie miał założonych kajdanek?

Telewizja Polsat dotarła do wrocławskich policjantów, którzy anonimowo skomentowali okoliczności tej wstrząsającej zbrodni. Z ich relacji wynika, że w trakcie konwojowania Maksymiliana F. miało dość do złamania policyjnych procedur.

– Moje zdanie jest takie, że gościu nie miał w ogóle kajdanek przy sobie. Broń, którą miał przy sobie, miała prawie 40 cm długości. Gościu miał ją w kaburze pod pachą. W kajdankach z przodu nie jesteś w stanie 40-centymetrowej broni wyciągnąć. A chłopak odbił się później na kamerach, 700-800 m dalej, na stacji benzynowej. Gdyby był w kajdankach, to ktoś by zwrócił uwagę, że gościu jest kajdankach. (...) Ja daję sobie głowę uciąć, że nie był w kajdankach – powiedział funkcjonariusz, który brał udział w oględzinach miejsca zdarzenia.

Ofiar przestępcy mogło być więcej?

Zdaniem kolejnego funkcjonariusza, wydarzenia z 2 grudnia mogłyby zakończyć się jeszcze większą masakrą, gdyby Maksymilian F. został dostarczony na komisariat i dopiero tam wyciągnął broń. Funkcjonariusz zaznacza, że przestępca oddał strzały w odległości zaledwie 300 m od komisariatu.

– Gościu miał coś w stylu rewolweru. Gdyby dojechał na komisariat, do pomieszczenia dla osób zatrzymanych, to tam policjanci nie mają broni. Gdyby oni dojechali na komisariat, gdyby gościu się odpalił na komisariacie, toby się jeszcze gorzej skończyło – skwitował rozmówca Polsatu.

Źródło: Polsat News
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...