Pożegnanie oficera BOR
Mszy pogrzebowej w zamojskiej katedrze przewodniczył biskup polowy wojska polskiego Tadeusz Płoski. Podczas homilii podkreślił, że Orzechowski pochodził z rodziny o tradycjach patriotycznych i religijnych, a swoją służbę "podjął jako patriotyczny obowiązek dla dobra ojczyzny naszej Polski, dla której, jak mówił najbliższym, gotów jest zawsze oddać nawet życie".
Podczas ceremonii na cmentarzu prezydent powiedział, że Bartosz Orzechowski zginął śmiercią bohaterską, broniąc życia ambasadora Rzeczypospolitej. "Zginął walcząc do końca, mimo bardzo ciężkich odniesionych ran. Jego śmierć przypomina mi żołnierzy oddziałów szturmowych Armii Krajowej, legionistów marszałka Piłsudskiego. Przypomina mi najlepsze tradycje naszych sił zbrojnych, najlepsze tradycje polskiego bohaterstwa" - powiedział prezydent.
Podkreślił, że zdaje sobie sprawę z tego, że najbliższym "nigdy i nic nie zastąpi życia dziecka, życia męża czy brata".
"Wiedzcie jednak, że wasz syn oddał życie w dobrej sprawie, w sprawie walki z tymi, którzy chcą nasz świat zamienić w piekło. Musimy z nimi walczyć i musimy postępować czasem tak, jak wasz syn"- powiedział prezydent, zwracając się do rodziny poległego funkcjonariusza. L. Kaczyński zaznaczył, że wojna "ma swoje prawa", a w wojnie w Iraku uczestniczymy "nie dlatego, że lubimy wojnę, tylko dlatego, że leży to w interesie tej cywilizacji, do której należymy, i leży w to w interesie naszego państwa".
Minister spraw wewnętrznych i administracji Władysław Stasiak podkreślił, że ppor. Orzechowski wszystkim przypomniał sens słów - służba Polsce. "Przypomniał nam wszystkim sens poświecenia dla ojczyzny. To dla nas wszystkich wielka nauka, to nas zobowiązuje do wielkiej pamięci i szacunku dla poległego" - zaznaczył Stasiak.
Szef BOR Andrzej Pawlikowski powiedział, że służba w tej formacji pełna jest wyrzeczeń, poświęceń, odpowiedzialności i że "żadne słowa nie są w stanie ukoić bólu rodziny".
Nad trumną zmarłego przemawiali też członkowie rodziny. "Mam wielki żal i ból, że dopuściłam do w twojego wyjazdu do Bagdadu. Dla mnie Bagdad to miasto śmierci, zabrało mi ciebie na zawsze. Ale będę się modlić, żeby więcej matek nie musiało rozdzierać swoich serc z rozpaczy, za wyjeżdżającym najukochańszym synem" - powiedziała matka poległego funkcjonariusza Bożena Orzechowska.
Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył bp polowy wojska polskiego Tadeusz Płoski. Jak zaznaczył, życie człowieka nie kończy się śmiercią, po śmierci jest życie z Bogiem w Jego domu. "My dzisiaj tu w zamojskiej świątyni, przy trumnie Bartosza upewniamy się, że śmierć jest zupełnie bezradna wobec miłości i wobec życia. Zwłaszcza wobec dobrego i uczciwego życia" - powiedział bp Płoski.
Podkreślił, że "krzyż służby na irackiej ziemi", który Bóg dał Bartoszowi Orzechowskiemu, "poprowadził go w ludzkich wymiarach poprzez tajemniczy, tragiczny zamach do śmierci". "To tylko po ludzku niedokończona symfonia. Krzyż i twarda służba stały się łaską przygotowania na moment śmierci" - mówił biskup.
W uroczystościach pogrzebowych wzięli udział także minister spraw zagranicznych Anna Fatyga oraz p.o. szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Roman Polko. Na czele konduktu pogrzebowego szła orkiestra z Komendy Stołecznej Policji oraz kompania honorowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Prezydent mianował pośmiertnie Orzechowskiego na stopień podporucznika BOR oraz nadał mu Krzyż Komandorski Orderu Krzyża Wojskowego za wykazane męstwo i poświęcenie podczas pełnienia obowiązków służbowych w Iraku.
Orzechowski pełnił służbę w BOR od marca 2003 r. Od maja 2007 r. służył w Iraku w ochronie tamtejszej ambasady polskiej. 3 października zginął w zamachu terrorystycznym na konwój z polskim ambasadorem Edwardem Pietrzykiem.(pap, em