Poprawa stanu zdrowia ambasadora rannego w Iraku
Przybyły z Katowic do Centrum ekspert w dziedzinie oparzeń oraz konsultant placówki prof. Jerzy Strużyna powiedział, że stan, w jakim zastał ambasadora, budzi jego umiarkowany optymizm. "Dopóki jednak pacjent nie będzie na własnym oddechu, to musimy zachować umiarkowany optymizm. To wszystko, na co nas stać, mimo że mam przekonanie, że musi to przeżyć" - podkreślił.
Natomiast prowadzący leczenie dyplomaty ordynator Centrum dr Andrzej Krajewski powiedział, że stan ambasadora w drugiej dobie pobytu w gryfickim szpitalu systematycznie się poprawia.
"Poprawa nastąpiła zarówno w funkcjonowaniu układu oddechowego, jak i krążeniowego oraz parametrów życiowych pacjenta. Pacjent jest monitorowany, oceny jego stanu ogólnego dokonuje się dwa razy na dobę. Za każdym razem obserwujemy poprawę" - powiedział ordynator.
Pietrzyk, który nadal jest podłączony do respiratora, podejmuje powoli własny oddech i będziemy stopniowo wybudzany ze śpiączki farmakologicznej. Wybudzanie może potrwać kilka dni - zaznaczył.
Dr Krajewski poinformował, że personel placówki i rodzina ambasadora mają już z nim lepszy kontakt.
Dodał również, że rany po oparzeniu na twarzy pacjenta są powierzchowne i dobrze się goją. Nie pozostawią blizn ani innych uszkodzeń. Natomiast oparzenia rąk będą wymagać częściowo leczenia chirurgicznego. Będzie to jednak możliwe dopiero po normalizacji stanu ogólnego ambasadora - zaznaczył.
Według wstępnej oceny lekarzy terapia Pietrzyka może potrwać jeszcze kilka tygodni. Jeżeli pacjent podejmie samodzielny oddech, to od tego momentu leczenie szpitalne trwa zazwyczaj 2-3 tygodnie - powiedział Krajewski.
Stan pacjenta nadal określamy jako ciężki bez bezpośredniego zagrożenia życia - podkreślił. Przypomniał, że w przypadku choroby oparzeniowej poprawa stanu zdrowia chorego następuje powoli. Potrzeba na to wielu dni - dodał.
Do zamachu doszło w środę rano czasu polskiego w bagdadzkiej dzielnicy Karrada, na skrzyżowaniu niewielkiej uliczki prowadzącej do rezydencji ambasadora. Podczas tego ataku rannych zostało też czterech funkcjonariuszy BOR. Jeden z nich Bartosz Orzechowski - w wyniku odniesionych obrażeń zmarł; jego pogrzeb odbył się w sobotę w Zamościu. Trzej pozostali opuścili już szpital.pap, em