Obrona Kamińskiego i Wąsika gra na czas? Na razie nie trafią do aresztu
W środę, 20 grudnia, Sąd Okręgowy w Warszawie wydał prawomocny wyrok ws. byłego szefa CBA i ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego oraz jego wieloletniego zastępcy i wiceministra Macieja Wąsika. Posłowie zostali skazani na dwa lata pozbawienia wolności.
Niewiele później marszałek Sejmu Szymon Hołownia podpisał się pod wygaszeniem mandatów poselskich Kamińskiego i Wąsika, a poseł Roman Giertych złożył wniosek o zastosowanie względem nich środka zapobiegawczego w postaci aresztu. To jednak może nie nastąpić zbyt szybko.
Kamiński i Wąsik pozostają na wolności
„Obrońca Kamińskiego i Wąsika złożył do sądu wniosek o umorzenie postępowania wykonawczego z powodu łaski prezydenta lub odroczenie wykonania kary do czasu publikacji w Monitorze Polskim postanowienia o wygaszeniu mandatów. Sędzia zwróciła się do marszałka SH o odpis decyzji” – poinformował w środę, 27 grudnia, dziennikarz Mariusz Piekarski.
Teraz sędzia ma dwa tygodnie na rozpatrzenia wniosku złożonego przez obrońcę skazanych polityków. Adwokat posłów chce umorzenia postępowania wykonawczego – skierowania ich do więzienia – lub wstrzymania jego wszczęcia aż do momentu ostatecznego potwierdzenia, że ich mandaty zostały wygaszone. Z tego też powodu sędzia wystąpiła do marszałka Sejmu o odpis postanowienia o wygaszeniu mandatów.
Krzysztof Śmiszek straszy skazanych posłów
Problem tworzy pytanie, w którym momencie wygaszone zostają mandaty posłów. Czy w momencie podpisania decyzji przez marszałka Sejmu, czy w momencie jej publikach bądź dostarczenia.
Zdaniem wiceministra sprawiedliwości Krzysztofa Śmiszka, zarówno Kamiński, jak i Wójcik, „nie są już posłami”. – Mogę powiedzieć tylko jedno. Warszawskie zakłady karne są już przygotowane na przyjęcie pana Wąsika i Kamińskiego – stwierdził podczas rozmowy na antenie TVN24.
– Panowie Wąsik i Kamiński powinni oczekiwać o każdej porze dnia i nocy, oczywiście zgodnie z przepisami, pukania do drzwi policji, która doprowadzi ich, na ich własne życzenie, bo przecież głosowali za zmianami w przepisach w Kodeksie karnym wykonawczym o doprowadzeniu skazanego do zakładu karnego. Powinni oczekiwać na pukanie do drzwi, dlatego że nie ma ludzi równych i równiejszych – dodał polityk.