Co stało się z rakietą, która wleciała do Polski? „Nasi sojusznicy to potwierdzają”
– Rakieta, która przez trzy minuty przebywała w polskiej przestrzeni powietrznej, znalazła się tam najprawdopodobniej na skutek pomyłki. Rosjanie programują te rakiety i miał nastąpić atak od strony zachodniej. Nasi sojusznicy potwierdzają, że ta rakieta uderzyła w składy po stronie ukraińskiej – mówił w TVN24 Paweł Bejda, wiceszef MSZ.
Wiceminister spraw zagranicznych zwrócił uwagę, że nie ma pewności czy Rosjanie działali celowo. Zaznaczył też, że niezależnie od tego, czy rakieta naruszyła przestrzeń przypadkowo czy też nie, sytuacja ta nie ma żadnego usprawiedliwienia. – Zakładamy, że Rosjanie testują naszą czujność i to, czy nasze procedury działają – przyznał.
Co stało się z rakietą, która wleciała do Polski? „Uderzyła w składy po stronie ukraińskiej”
29 grudnia stronie rosyjskiej przekazano notę, w której Ministerstwo Spraw Zagranicznych domaga się wyjaśnienia incydentu z naruszeniem przestrzeni powietrznej Rzeczypospolitej Polskiej przez pocisk samosterujący i natychmiastowego zaprzestania tego typu działań. Pytany o ten ruch Bejda podkreślił, że „Polska jest w stanie pokoju i obowiązują nas procedury w stanie pokoju, a nie w stanie wojny”.
Piotr Kraśko zwrócił uwagę, że w odróżnieniu od Rosji, Polska nie wystrzeliwuje przypadkowo rakiet w kierunku obcych państw, a Moskwa robi to po raz kolejny. – Liczymy się również z tym, że pewnie nie po raz ostatni. Niezależnie od tego, czy oni robią to specjalnie, czy też nie, to w tym momencie ograniczamy się do stanowczych reakcji dyplomatycznych. W dalszym ciągu uważamy, że niektóre sprawy jako Rzeczpospolita Polska powinniśmy załatwiać na drodze dyplomacji – podkreślił.