Skandal w parlamencie Nowej Zelandii. Posłanka tłumaczyła się w zaskakujący sposób
Nowozelandzka posłanka Partii Zielonych zrezygnowała z pełnienia mandatu z powodu… serii oskarżeń o sklepowe kradzieże. Golriz Ghahraman miała się ich dopuścić co najmniej trzykrotnie. Wszystkie miały mieć miejsce w „wysokiej klasy butikach” w Ponsonby i stolicy Nowej Zelandii Wellington.
Pochodząca z Iranu Golriz Ghahraman zapisała się w historii nowozelandzkiej polityki jako pierwsza uchodźczyni, która uzyskała mandat poselski. Pełniła go od 2017 roku. Jak twierdzi lider jej partii James Shaw, przez ten czas miała ona regularnie dostawać groźby dotyczące przemocy fizycznej i seksualnej, czy nawet śmierci.
Nowozelandzka posłanka wydała oświadczenie
To właśnie z groźbami i ciężkimi przeżyciami ostatnich lat w swoim oświadczeniu polityczka łączy swoje „wybryki”. Nie odnosi się jednak do konkretnych zarzutów. „Nie próbuję usprawiedliwiać moich działań, ale chcę je wyjaśnić” – pisze Golriz Ghahraman.
„Profesjonalista ds. zdrowia psychicznego, z którym się widuję, mówi, że moje ostatnie zachowanie jest zgodne z niedawnymi wydarzeniami, które powodują ekstremalną reakcję na stres i odnoszą się do wcześniej nierozpoznanej traumy” – kontynuuje polityczka.
Zaznacza przy tym, że ludzie słusznie powinni oczekiwać od niej, jako wybranej przez wyborców przedstawicielki, najwyższych standardów. „Nie udało mi się. Przepraszam. To nie jest zachowanie, które mogę wyjaśnić, ponieważ nie jest ono w żaden sposób racjonalne, a po ocenie medycznej rozumiem, że nie było dobre” – pisze w oświadczeniu.
Policja prowadzi dochodzenie ws. kradzieży
Policja, choć nie potwierdza, że ma to związek z rezygnującą z mandatu posłanką, przyznaje, że prowadzone jest dochodzenie ws. „domniemanego incydentu w Scotties Boutique w Ponsonby w Auckland”. Miało do niego dojść 23 grudnia.
Władze partii w oświadczeniu poinformowali, że popierają decyzję Golriz Ghahraman o rezygnacji. Oczekuje się, że posłowie Zielonych będą utrzymywać wysokie standardy zachowania publicznego. Jest dla nas jasne, że pani Ghahraman jest w skrajnym niebezpieczeństwie. Wzięła odpowiedzialność i przeprosiła. Popieramy decyzję, którą podjęła” – przekazano.