Coraz więcej podejrzeń wokół sytuacji w poznańskiej galerii. „Trzeba to sprawdzić”
Od pewnego czasu w poznańskim centrum handlowym ma grasować „gang nastolatków”. Jego członkowie mają zaczepiać klientów, żądać pieniędzy i pluć z balkonów na wyższych piętrach. Jedna z osób informuje nawet, że została uderzona butelką w głowę.
Sprawę opisały lokalne media, powołując się na wspomniane relacje osób, które miały bezpośrednio doświadczyć przemocy. Co istotne, policja odnotowała zaledwie kilka zgłoszeń, a kierownictwo galerii zapewnia, że przygląda się z uwagą każdemu doniesieniu o niebezpiecznym incydencie.
Co dzieje się w galerii Posania? Radny zwraca uwagę na mapę zagrożeń
Głos zabrał poznański radny Wojciech Chudy. „Jeszcze w zeszłym tygodniu Posnania była jedną z wielu innych dużych galerii handlowych w Polsce” – pisze przewodniczący miejskiej Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego. Zwraca uwagę, że faktycznie w strefie gastronomicznej centrum handlowego przebywa wiele młodych osób, ale żadne doniesienia o „gangach nastolatków” do niego ani do członków komisji nie dotarły.
„Czy jest dziwne, że na Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa do 18 stycznia nie było żadnych zgłoszeń, a od 19 stycznia w przeciągu kilku dni pojawiło się ich ponad tysiąc? Zdecydowanie tak” – przekonuje radny i podkreśla, że sprawą trzeba się z pewnością zająć.
„Trzeba to sprawdzić i zrobię to na posiedzeniu najbliższej Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego Rady Miasta Poznania w przyszłym tygodniu. Komisja będzie pewnie też wnioskowała do policji i straży miejskiej o systematyczne patrole w miejscach przebywania nastolatków w okresie ferii zimowych” – pisze Chudy.
Radny radzi, by osoby komentujące sytuację nabrały większego dystansu do sytuacji, ponieważ – co podkreśla – ich słowa przyczyniają się do kreowania tej części miasta „jako nowojorski Brownsville, a wszystkich nastolatków, przebywających w galerii, jako młodocianych przestępców”.