Politycy o debacie
"Nie ma sondażu, który wskazywałby, że wygrał Jarosław Kaczyński. (...) Nieźle się ubawiłem, gdy słyszałem pana premiera, który jako jeden jedyny, powołując się na swoje własne sondaże ogłosił triumf, podczas gdy wszystkie sondaże, łącznie z gazetami, które sprzyjają PiS-owi wskazywały na zwycięstwo Donalda Tuska" - powiedział w sobotę Bronisław Komorowski (PO) w radiu TOK FM.
Jego zdaniem, debata potwierdziła, że Tusk "świetnie radzi sobie w tego typu sytuacjach" i wyjaśniła, dlaczego lider PiS "bał się jej".
"Premier nie czuł się w pełni na siłach do takiej dyskusji, która odbywała się przy zupełnie odsuniętej kurtynie, gdzie sam na sam musiał sobie radzić z konkurentem, i dobrze przygotowanym i dynamicznym i takim wierzącym w swoje racje" - ocenił polityk PO.
Zdaniem Pawła Zalewskiego (PiS), w debacie "był remis ze wskazaniem na premiera Kaczyńskiego".(...) "Premier wygrał dlatego, że w większym stopniu, bardziej realnie, odnosił się do istotnych problemów kraju. Tusk wypadł bardzo dobrze, ja tego nie odmawiam, nie mniej problemy, których dotykał, albo już są rozwiązywane, albo ich nie ma" - dodał Zalewski w TOK FM.
Tomasz Dudziński (PiS) ocenił w TVN 24, że "siła argumentów była po stronie premiera J. Kaczyńskiego". Zwrócił uwagę na sposób zachowania publiczności PO. "Od samego początku publiczność pana Tuska złamała wszelkie zasady. Nie było jednej wypowiedzi premiera, która nie byłaby przerywana. Premier musiał przekrzykiwać publiczność. Byłem tym zażenowany" - powiedział.
"Podszedłem po debacie do Sławomira Nowaka (posła PO-PAP) i do posła Drzewieckiego (Mirosława-PAP) (...) i powiedziałem, że to jak się zachowywała publiczność Tuska, to było nie fair. Ale nie o to w tym wszystkim chodzi. Panowie tak się do mnie odnieśli, że widać było, że stopień nienawiści do PiS po stronie Platformy jest przerażający. Oni się prawie na mnie rzucili" - dodał Dudziński.
W ocenie Stefana Niesiołowskiego (PO), w debacie "wyszła cała słabość, małość, ta dęta wielkość pana Kaczyńskiego. Był właściwie bez formy". "Ale było coś gorszego - to był człowiek, który nie potrafił odpowiedzieć na pytania, był wyraźnie zły, taki jakiś spięty. Dyskusja, kto wygrał jest stratą czasu, bo to rozstrzygnęły sondaże, rozstrzygnęły najbardziej pro PiS-owskie pisma, +Rzeczpospolita+ też przyznała w swoim sondażu, że wygrał Tusk" - ocenił Niesiołowski w TVN 24.
"Występ pana premiera Kaczyńskiego, który ogłosił, że wygrał debatę, był żenujący. Przepraszam za porównanie, żeby mnie znów nie oskarżył, że go do Krzyżaków porównuję, to trochę tak jakby po bitwie pod Grunwaldem, Wielki Mistrz zwołał konferencję i powiedział, że wygrał bitwę" - dodał.
Politycy SLD, PSL, Samoobrony i LPR komentując w radiowej "Trójce" piątkową debatę Jarosław Kaczyński - Donald Tusk, wskazywali, że można było odnieść wrażenie, iż powyborcza koalicja PO i PiS zdaje się być przesądzona, zaś z samej debaty zwycięsko wyszedł przewodniczący Platformy.
Wiceszef KP SLD Ryszard Kalisz powiedział, że "najpierw rywalizacja, potem dogadanie się". "Mamy nową po wyborach koalicję: PO-PiS. Więc wart swój swego" - zaznaczył.
"Miałem wrażenie, że oni się powoli dogadują, jakoś mają się ku sobie, wyraźnie są po imprezie, wypili sobie (...) i ustalili już wspólną powyborczą koalicję, bo mówili o personaliach". "Pytali się, czy zgodzisz się na tego, na tego, pana Kamińskiego, na Ziobro" - wyliczał poseł SLD.
"Miałem wczoraj wrażenie, że to była debata dwóch mężczyzn, którzy się prężą i walczą o tę samą panienkę, a panienką jest część konserwatywnego elektoratu, która może zagłosować, i na PiS, i na PO" - ocenił Kalisz.
Wiceszef LPR Wojciech Wierzejski, odpowiadając sobie na pytania "+czemu Kaczyński był tak słaby+, +czemu Kaczyński był nieprzygotowany+, +czemu Kaczyński nie miał się czym pochwalić+", powiedział, że "jedyne czym się pochwalił to reformą w edukacji, że jest tam więcej bezpieczeństwa, porządku i ładu. To oczywiście nie jest jego zasługa".
Poseł LPR podkreślił, że w czasie koalicji PiS z LPR i Samoobroną, ministerstwa kierowane przez PiS nie odniosły żadnych sukcesów i premier może teraz tylko "przypisywać" sobie zasługi należące się koalicjantom.
"Może on (premier - PAP) jest już zmęczony tą całą sytuacją, propagandą i PR-em zamiast faktów, marketingiem politycznym zamiast realnych osiągnięć". "Kaczyński pokazał swoją prawdziwą twarz - przegranego człowieka" - dodał.
Wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski (PSL) zaznaczył, że w debatach bardzo ważną sprawą są emocje. "Jarosław Kaczyński miał takie momenty, kiedy wykazywał się pewną lekkością, nawet próbował żartować, ale przez zdecydowaną większość tej całej debaty widać było zaciśnięte szczęki, zapiekłość, zajadłość i nienawiść, która wręcz tryskała z oczu pana premiera do tych wszystkich, którzy ośmielają się mieć inne zdanie i inne oceny".
Kalinowski odniósł wrażenie, że debata "po dosyć dobrze prowadzonej do tej pory kampanii przez PiS (...) była chyba początkiem końca IV Rzeczpospolitej".
Rzecznik Samoobrony Mateusz Piskorski ocenił, że przebieg debaty może wskazywać, że "już niebawem mogą się rozpoczynać jakieś rozmowy koalicyjne. Dlatego, że już na samym początku mieliśmy takie ciepło bijące od jednego i drugiego". "Z punktu widzenia retorycznego, socjotechnicznego pan Kaczyński został rozłożony na łopatki" - dodał.
Z kolei Tusk, według Piskorskiego, "wspiął się na Himalaje hipokryzji, ponieważ z jednej strony mówił o sprawach socjalnych, o konieczności ratyfikacji Karty Praw Podstawowych, a z drugiej strony o odwzorowywaniu systemu brytyjskiego, czyli propozycjach ultraliberalnych, całkowicie niezgodnych z tą Kartą".
Zaskoczeniem dla posła Samoobrony było to, że w pewnym momencie Donald Tusk "mówił Lepperem". "Tak jakby miał takie same przekonania jak Andrzej Lepper w sprawie obecności wojsk polskich w Iraku i Afganistanie, na temat stosunków polsko-amerykańskich". "Nie do końca w to wierzę, myślę, że zostało to zrobione na użytek wyborców, kampanii wyborczej" - podkreślił.
ab, pap