Nowe unijne sankcje wobec Birmy

Dodano:
Nowe sankcje wobec rządzącego w Birmie reżimu, obejmujące restrykcje w handlu i zakaz wybranych inwestycji, uzgodniła w poniedziałek Unia Europejska. To reakcja na brutalne stłumienie przez birmańskie władze prodemokratycznych wystąpień w ostatnich tygodniach.

Sankcje obejmują zakaz importu do UE drewna tropikalnego, kamieni szlachetnych, minerałów i rud metali, inwestycji ze strony firm europejskich w tych dziedzinach, sprzedaży technologii i dostaw sprzętu. Ma na tym ucierpieć pozostająca w rękach reżimu birmańska gospodarka, dla której eksport cennych, trwałych gatunków drewna (głównie tekowego), a także jadeitu i nefrytu to kluczowe sektory.

Sankcje nie obejmą jednak sektora energetycznego, w tym zwłaszcza gazu, co oznacza, że niezagrożone są inwestycje francuskiego koncernu Total w Birmie.

Data wprowadzenia sankcji nie została na razie ustalona, by nie pokrzyżować wysiłków specjalnego wysłannika ONZ Ibrahima Gambariego, który zabiega o normalizację sytuacji w Birmie. "To jedyna osoba, która ma szansę wywrzeć na tamtejsze władze jakiś wpływ" - tłumaczyła w Luksemburgu unijna komisarz ds. stosunków zewnętrznych Benita Ferrero-Waldner.

Od wyników misji specjalnego wysłannika i "rozwoju sytuacji w terenie" UE uzależnia złagodzenie albo zaostrzenie sankcji.

UE domaga się od reżimu w Birmie ujawnienia informacji o miejscu aresztowania osób zatrzymanych od połowy września, umożliwienia dostępu do nich organizacjom humanitarnym, przeprowadzenia śledztwa w sprawie śmierci antyrządowych demonstrantów oraz ukarania winnych.

Krytycy zwracają uwagę, że unijne sankcje odniosą ograniczony skutek, bo wymiana handlowa Birmy z UE ma niewielką wartość. 90 proc. eksportu i eksportu odbywa się z potęgami azjatyckimi takimi jak Chiny i Indie.

Dotychczasowe sankcje obejmowały zakaz wjazdu do UE wybranych przedstawicieli birmańskiego reżimu i zamrożenie ich aktywów. W poniedziałek lista osób objętych zakazem wizowym została wydłużona.

W Birmie, głównie w Rangunie, przez prawie dwa tygodnie trwały masowe protesty. Demonstranci, wśród nich mnisi buddyjscy, domagali się powrotu demokracji w kraju rządzonym od 45 lat przez juntę. Oddziały birmańskie stłumiły te wystąpienia siłą. Według oficjalnych danych zginęło wówczas 10 osób, w tym dwóch cudzoziemców, a ponad 200 osób odniosło obrażenia.

pap, ss

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...