Kaczyński zagroził kandydatom partii do PE? Europoseł PiS komentuje
W szeregach PiS rusza bój o szansę na lukratywne posady w Parlamencie Europejskim. Pod koniec ubiegłego tygodnia na Nowogrodzkiej odbyło się spotkanie, które – według doniesień Onetu i Wirtualnej Polski – miało wyjątkowo burzliwy przebieg. W obecności niemal wszystkich europosłów PiS Jarosław Kaczyński zaatakował Ryszarda Legutkę, od którego miał żądać dymisji z funkcji szefa delegacji partii w PE.
Uczestnicy spotkania mówili o „politycznej egzekucji” bliskiego współpracownika prezesa PiS.
– Nikogo nie upokarzałem, bardzo sobie cenię pana profesora Legutko – oświadczył na późniejszej konferencji prasowej Kaczyński. – A jeżeli chodzi o podstawy decyzji czysto wewnątrzpartyjnych, to proszę państwa, nigdzie na świecie nie są one przedmiotem publicznych rozmów – dodał.
Legutko poszedł jednak krok dalej i ogłosił, że w nadchodzących wyborach nie wystartuje. Podobną decyzję miał podjąć Tomasz Poręba. Znów w ogniu krytyki miał być również Janusz Wojciechowski, unijny komisarz do spraw rolnictwa, w którego Kaczyński uderzał już wcześniej. Prezes PiS miał także zapowiedzieć, że partia nie zamierza finansować wyborczej kampanii europosłów. Według Onetu, Kaczyński argumentował, że „przez ostatnie lata zarobili oni wystarczająco, by pokryć koszty kampanii z własnych kieszeni”. Wówczas wielu polityków miało zacząć się zastanawiać, czy nie pójść w ślady Legutki i Poręby
– Uważam, że taka dyskusja miała prawo się odbyć – mówi „Wprost” europoseł PiS Bogdan Rzońca, jeden z uczestników spotkania. – Były wymiany zdań, podziękowania, prośby o zmiany krótkookresowe i długookresowe. To była dyskusja, w której każdy mógł powiedzieć, co myśli – relacjonuje.