Niemiecki polityk o skrajnej prawicy: To nasi wrogowie, z którymi musimy walczyć
Agaton Koziński, „Wprost”: Wybory do europarlamentu rozgrywają się zwykle wokół kwestii krajowych. Spodziewa się pan, że przebije się wśród nich jakiś temat europejski?
David McAllister: Rzeczywiście, w eurokampanii debatuje się przede wszystkim o kwestiach narodowych, w każdym kraju o czymś innym. Ale też od kilkunastu lat widać, jak wzrasta znaczenie tematów paneuropejskich, czy też poszczególnych tematów krajowych, związanych z relacjami z Brukselą.
Jaki temat paneuropejski będzie najgorętszym przed tegorocznymi wyborami?
Na pewno ważnymi kwestiami okażą się polityka obronna i zagraniczna, migracja, konkurencyjność europejskiej gospodarki oraz reforma samej UE.
W sondażach widać wzrost partii będących poza europejskim głównym nurtem, przede wszystkim niemiecka partia AfD i Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen. Jak wysoka jest ta fala, która teraz niesie te ugrupowania?
Wzrost popularności skrajnie prawicowych partii w niektórych krajach UE jest wyraźny, niektóre badania pokazują, że mogą one mieć 100 mandatów i wspólnie stworzyć nawet trzecią największą grupę w europarlamencie. Dobra wiadomość jest taka, że ponad 600 eurodeputowanych nie będzie razem z nimi w tej grupie. Radykalnie narodowi demagodzy dają proste odpowiedzi na złożone pytania. Dlatego trzeba zacząć z nimi debatować – to najprostszy sposób na zdemaskowanie ich niekompetencji i pokazanie, że proponują rozwiązania, które zawsze w przeszłości prowadziły Europę do tragedii. „Le nationalisme, c'est la guerre!” (Nacjonalizm oznacza wojnę) – mówił francuski prezydent François Mitterrand w 1995 r.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.