Szef Pentagonu wymienił kraje najbardziej zagrożone konfliktem z Rosją. „Putin się nie zatrzyma”
Generał wojsk lądowych Lloyd Austin z komisją spotkał się 29 lutego. Jak podaje „Newsweek”, tematem rozmów była m.in. jego ostatnia niedyspozycja – w związku z leczeniem nowotworu (raka prostaty), na który zachorował. Jego stan zdrowia w ostatnim czasie uległ jednak poprawie.
W mediach szerokim echem odbiły się jego słowa o Rosji.
Co stanie się, jeśli Putin odniesie zwycięstwo?
W trakcie rozmów poruszony został wątek wojny w Ukrainie. Gen. Austin mówił o państwie w kontekście 60 mld dolarów (ok. 240 mld zł), o które wnioskował 46. prezydent USA Joe Biden. Republikanie zablokowali jednak przekazanie środków, wskazując na ważniejsze – w ich opinii – problemy: z imigrantami i dot. zagrożeń bezpieczeństwa na granicy z Meksykiem.
– Wiemy, że jeśli Putin odniesie tutaj [na Ukrainie – red.] sukces, to się nie zatrzyma – oceniał szef Pentagonu. Podkreślił, że Władimir Putin, prezydent Federacji Rosyjskiej, „będzie nadal podejmował coraz bardziej agresywne działania w regionie”. – A inni przywódcy na całym świecie, inni autokraci, spojrzą na to i będą zachęceni faktem, że tak się stało i nie udało nam się wesprzeć demokracji – stwierdził.
Gen. Austin wymienił trzy kraje, które są najbardziej narażone na ewentualne konsekwencje przegranej Ukrainy. To Łotwa, Litwa i Estonia. Jednakże – jak zaznacza amerykański dowódca – wszystkie te państwa są członkami NATO (Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego). Gdyby więc prezydent Rosji pokusił się o wywołanie konfliktu zbrojnego, wówczas rozpocząłby go z całym Sojuszem.
Szef Pentagonu: kraje bałtyckie obawiają się Rosji
Szef Pentagonu podkreślił, że kraje bałtyckie „wiedzą, do czego zdolny jest Putin” i „naprawdę obawiają się, czy nie będą następne w kolejce”. – Jeśli Ukraina upadnie, naprawdę wierzę, że NATO będzie walczyć z Rosją – powiedział raz jeszcze, cytuje szefa Pentagonu redakcja amerykańskiego tygodnika „Newsweek”.
Niedawno o ws. konfliktu Rosji z NATO mówił też prezydent Francji Emmanuel Macron. Jego słowa wywołały liczne reakcje najważniejszych europejskich przywódców. Stwierdził, że wysłanie zachodnich wojsk lądowych NATO nie jest obecnie możliwe, ale nie powinno być „wykluczone” w przyszłości. Zapewnił, że „pokonanie Rosji jest konieczne dla bezpieczeństwa i stabilności w Europie”.
Jednak kraje członkowskie NATO jasno odpowiadały, że nie będą wysyłać żołnierzy na Ukrainy. Mówił o tym m.in. premier Słowacji Robert Fico – jako jeden z pierwszych. Podobne stanowisko zajęli premierzy Czech i Polski: Peter Fiala i Donald Tusk.