Afera Gomoły. Młodemu posłowi może grozić gigantyczna kara
Adam Gomoła został 8 marca „zawieszony w prawach członka Klubu Parlamentarnego Polska 2050-Trzecia Droga”. Ma to związek z aferą, która została nagłośniona w ubiegłym tygodniu przez „Nową Trybunę Opolską”.
Opublikowano zapis nagrań, na których miał on „nakłaniać jednego z polityków”, który chciał dostać się na 1. miejsce na liście w kwietniowych wyborach samorządowych, do sejmiku województwa opolskiego, by ten przelał pieniądze „na konto firmy szefowej jego [opolskiego – red.] sztabu wyborczego”
Afera posła Gomoły
Osoba fizyczna na rzecz jednego komitetu wyborczego w wyborach samorządowych może wpłacić 63 630 zł, ale przed zamknięciem list do wyborów w lutym (kiedy też miało dojść do rozmowy posła i kandydata) Gomoła miał uznać, że kwota ta może być zbyt mała. Miał więc tłumaczyć lokalnemu politykowi, w jaki sposób ewentualnie ominąć limit finansowania kampanii wyborczej i zalecić wpłatę pieniędzy na konto prywatnej firmy.
Według ustaleń portalu, chcąc uzasadnić wpłatę, przygotowano umowę, która zakładała świadczenie usług konsultingowych w zakresie wizerunku, w tym „przygotowanie raportów na temat efektów przeprowadzonych działań”. Nie było tam jednak mowy o kampanii wyborczej czy wyborach samorządowych. Do przelewu nie doszło, bo ów kandydat miał wątpliwości o zgodność z prawem takiego zabiegu.
Poseł Gomoła w rozmowie z nto.pl zaznaczył, że „nic takiego nigdy nie miało miejsca”. Dodał, że „obce” są mu także kwestie ws. zawierania umów z politykami-kandydatami.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu komentuje
Jak podaje Interia, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu prokurator Stanisław Bar powiedział, że jednostka administracyjna z urzędu zweryfikuje informacje, które przekazała „Nowa Trybuna Opolska”. – Mogło dojść do popełnienia występku opisanego w artykule 506. Kodeksu wyborczego – stwierdził.
Warto tu przytoczyć jego brzmienie. Mówi on o „jawności i przejrzystości gospodarki finansowej komitetu wyborczego”. Osoba, która zostałaby uznana za winną złamania przepisów, podlega grzywnie od 1 tys. do 100 tys. zł.
Niedawno „GW” rozmawiał z 22-letnią właścicielką firmy, której nazwa padła w materiale nto.pl – Barbarą Łabędzką. Na pytanie, dlaczego pieniądze miałyby trafić na jej konto, stwierdziła, że „ciężko jej odnieść się do sprawy”. – Nie uczestniczyłam w rzekomych rozmowach – zaznaczyła. Zapytana, czy kiedykolwiek wpłynęły na jej konto jakiekolwiek pieniądze od któregokolwiek z kandydatów w wyborach samorządowych, stwierdziła, że takowych nigdy „nie otrzymała”.