Tusk o rozłamie w Zjednoczonej Prawicy. „To, że się kłócą, to jest na razie najmniejsza kara”
W Zjednoczonej Prawicy zawrzało po tym, jak politycy Suwerennej Polski zaczęli otwarcie krytykować m.in. Mateusza Morawieckiego. Zaczęło się od słów Patryka Jakiego, na które stanowczo zareagował Michał Dworczyk. Poseł przyznał nawet, że część jego obozu ma dość Suwerennej Polski. Jego zdaniem, obecny układ między PiS a koalicjantem to rodzaj „układu pasożytniczego”.
Głośnym echem odbiło się także spięcia między Mariuszem Błaszczakiem a szefem Kancelarii Prezydenta. O „wojnę na prawicy” dziennikarze pytali na wtorkowej konferencji prasowej Donalda Tuska.
Premier ocenił, że politycy Prawa i Sprawiedliwości „mają trochę powodów żeby zastanawiać się nad tym, kto przejmie władzę w partii”. – To w ogóle sytuacja ciężka w partii zarządzanej jednoosobowo. Generalnie partie polityczne w Polsce są tak zarządzane, zdaję sobie z tego sprawę i wiem co to znaczy – przyznał.
Wojna w Zjednoczonej Prawicy? Donald Tusk komentuje
Zdaniem szefa rządu, w PiS „dochodzi do przesilenia i są to konflikty między środowiskami”. – To co pan europoseł Patryk Jaki opowiada o panu Morawieckim, to ja chyba byłem delikatniejszy w niektórych sformułowaniach – stwierdził. W jego ocenie na końcu kłopotów w Zjednoczonej Prawicy stoi kwestia nowego przywództwa i podziału tego obozu.
– Tego nie ukrywają nawet ci, którzy w tych kłótniach dzisiaj uczestniczą, że prawdopodobnie dojdzie do rozłamu, ale szczerze powiedziawszy to nie jest ani mój ból głowy, ani mój problem, ani źródła jakieś nadziei, bo nas będą rozliczać ludzie z tego, co my robimy, a nie z tego, w jakiej kondycji jest PiS – mówił Donald Tusk. – Ja wiem dobrze, gdzie jest ich miejsce. I to, że się kłócą, to jest na razie najmniejsza kara, jaka ich spotyka – dodał.