Nowy wątek ws. Collegium Humanum. Paweł C. miał „nagabywać” mężczyzn
21 lutego do siedziby prywatnej uczelni Collegium Humanum weszli funkcjonariusze CBA, którzy zatrzymali „siedem osób w wielowątkowym śledztwie dotyczącym m.in. zorganizowanej grupy przestępczej działającej na jednej z niepublicznych szkół wyższych” (…).
Pawłowi C., rektorowi uczelni, śledczy zarzucili łącznie 30 przestępstw, m.in. nadużycia stosunku zależności służbowej i doprowadzenia innych osób do obcowania płciowego lub poddania się innym czynnościom seksualnym, a także kierowania gróźb wobec świadków w celu wywarcia wpływu na ich zeznania w niniejszej sprawie.
O aferze szczegółowo pisał „Newsweek”, który przyjrzał się przeszłości kontrowersyjnego rektora. „Rzeczpospolita” niedawno informowała, że oskarżony poszedł na współpracę ze śledczymi i zaczął „sypać układ”.
Przeszłość rektora Collegium Humanum. Zarzut molestowania, ważne znajomości
Z jego zeznań wynika, że na uczelni można było po prostu kupić dyplom MBA dla prestiżu lub tego, by zasiadać w spółce. Ale to nie wszystko.
Zarzut molestowania pracowników sprawił, że „ludziom rozwiązały się języki”. Według ich relacji Paweł C. miał specyficzny styl szukania kandydatów do pracy – na podstawie zdjęć. Mówił: najlepiej, żeby był gejem albo chociaż nieostentacyjnym hetero. „Zatrudnionych mężczyzn nagabywał i obmacywał, składał niechciane propozycje. A w mediach społecznościowych pozował w objęciach z Aleksandrą Fajęcką, dyrektorką Instytutu Mediów i Dziennikarstwa na uczelni” – czytamy.
Według „Newsweeka” pozycja Pawła C. długo była niezagrożona dzięki silnym koneksjom. Nie wiadomo, jak to się stało, że w 2018 r. 38-letni teolog miał pieniądze na otwarcie uczelni z licznymi oddziałami w Polsce i za granicą. Miał wielu gości: samorządowców, komendantów policji, straży pożarnej i miejskiej oraz wojskowych, kardynałów, arcybiskupów, biskupów.
– To była pajęczyna powiązań między biznesem, polityką i Kościołem. Pajęczyna, w której ogromnie ważnym czynnikiem była nieheteronormatywna seksualność w kręgach kościelnych i części centroprawicy – powiedział tygodnikowi znawca Kościoła.
Jeden ze współpracowników rektora twierdzi, że „Paweł cierpi na jakiś rodzaj manii prześladowczej, ciągle mu się wydaje, że ktoś coś knuje, spiskuje przeciwko niemu”, a jednocześnie bardzo ceni sobie poczucie władzy.
– Kiedy przeczytałam, że Paweł kazał pracownikom klękać i go przepraszać, nie byłam zaskoczona. To samo działo się przecież w kurii białostockiej, klerycy musieli klękać przed biskupem (…) – mówiła jedna z jego dawnych znajomych.
Niektórzy boją się, że pójście na układ ze śledczymi oznacza, że rektor wcześniej wyjdzie na wolność. – A co, jeśli jednak wyjdzie? Przecież to diabeł jest – dodał jeden z nich.