Wybory samorządowe: PiS i PO idą łeb w łeb. Remis oznacza jedno
Z niedawnego sondażu dla Faktów TVN wynika, że PO i PiS idą pod względem poparcia łeb w łeb. Koalicja może liczyć na 29 proc. głosów, a PiS na 28 proc. Zatem w wyborach do sejmików samorządowych obie partie mogą dojść do mety z takim samym wynikiem. Ale dla obu formacji oznacza to zupełnie inny scenariusz.
PO, mającej koalicjantów w postaci Trzeciej Drogi (11 proc. poparcia) i zapewne gdzieniegdzie Lewicy, łatwiej będzie uzyskać większość w sejmikach i utrzymać władzę. PiS zdolności koalicyjnej nie ma. Radni Jarosława Kaczyńskiego muszą liczyć na samodzielną większość, ewentualnie koalicję z Konfederacją, jeżeli nadarzy się taka sposobność, a to oznacza, iż władztwo PiS w sejmikach samorządowych może się znacznie skurczyć.
Walka o Kraków
W wyborach na prezydentów dużych miast też raczej nie będzie niespodzianek. PiS nie ma podejścia do wielkomiejskich ratuszy.
Realna walka o prezydenturę rozegra się w Krakowie, gdzie z urzędu po wielu latach ustępuje Jacek Majchrowski, jeden z rekordzistów samorządowych (urząd prezydenta miasta piastuje od 2002 roku). Majchrowski poparł swojego zastępcę Andrzeja Kuliga i namówił też PSL, żeby udzieliło mu poparcia. Ale w sumie Kulig zbiera w sondażach zaledwie 8 proc. głosów.
W Krakowie z całą pewnością będzie druga tura wyborów prezydenckich, do której przypuszczalnie wejdą – Łukasz Gibała (26 proc. poparcia w najnowszym badaniu Ibris), w przeszłości poseł PO i Ruchu Palikota oraz Aleksander Miszalski z PO (23 proc. poparcia).
Donald Tusk, lider Platformy Obywatelskiej ostatnio wezwał do głosowania na Miszalskiego dodając, że Gibała gra przede wszystkim na siebie. Czy to przekona wyborców?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.