Jared Leto wraca do Polski. Kogo jeszcze usłyszymy w maju?
Dawno, dawno temu spotkali się w hotelu i od tamtej pory tworzą niezwykle zgrany muzyczny duet. Alison Mosshart i Jamie Hince, czyli The Kills nie raz już zachwycili muzyczny świat swoją wizją muzyki. Brudne brzmienia, bluesowe wokale i szczere do bólu teksty z miejsca zahipnotyzowały ogromną rzeszę fanów na świecie.
Zabójczy duet
Ich poprzedni album „Ash & Ice” wydany został w 2016 roku i wlał w artystów mnóstwo twórczej energii, więc nie czekali zbyt długo, by zacząć pracę nad nowym materiałem. Kiedy jednak byli gotowi do układania nowej płyty, nadeszła pandemia i wszystko stanęło w miejscu. Na szczęście muzycy nie porzucili swoich planów. – Była taka dziwna luka, w której wszechświat zapadł się gdzieś pośrodku albumu. Czasami trzeba zagłębić się w niewygodne rejony, aby uzyskać coś pozytywnego. Czuję, że udało nam się to na tej płycie – komentuje Alison.
Jamie dodaje, że mając więcej czasu, mogli odkryć w sobie zupełnie nowe pomysły. – Mogliśmy pozwolić sobie na spróbowanie nowych rzeczy, których nie moglibyśmy zrobić w innych okolicznościach i naszym standardowym, napiętym harmonogramie. Chciałem pisać z innej perspektywy. Zaczynałem dema z klawiszami i dźwiękami trąbki. Początkowo zamierzałem stworzyć projekt o charakterze niezależnym, ponieważ zależało mi na muzyce, która nie przypominałaby The Kills. Szybko zdaliśmy sobie sprawę, że to jest właśnie The Kills – wspomina muzyk.
The Kills zagrają 8 maja w Warszawskiej Stodole.
Jared Leto wierzy w muzykę
Kiedy pojawili się na ostatniej edycji Orange Warsaw Festival, wraz z nimi na scenę wyszedł Krzysztof Zalewski. Thirty Seconds to Mars wracają do Polski, by promować swój najnowszy album „It's The End Of The World But It's A Beautiful Day”. To szósta studyjna płyta braci Jareda i Shannona Leto, której początki sięgają jeszcze czasów pandemii. Jared zapewnia jednak, że dość fatalistyczny tytuł nie oznacza, że nowy materiał jest pesymistyczny.
Co więcej słynny aktor i frontman Thirty Seconds to Mars zapewnia, że zarówno on, jak i jego brat poczuli zupełnie nową energię do grania i są głodni koncertowania. – Poprzednia płyta, czyli „America", ukazała się pięć lat temu, więc chcieliśmy zrobić coś innego. Wymyśliliśmy sobie z bratem, że zaczniemy wszystko od nowa. Dzisiaj mamy poczucie, że to inny zespół i jesteśmy równie podekscytowani jak w pierwszych dniach Thirty Seconds to Mars. Nie możemy się doczekać trasy, dzielenia się naszą muzyką z całym światem – powiedział Leto w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.
Artysta podkreśla również, że wciąż wierz, że muzyka ma moc zmieniania świata. – Muzyka ma wielką siłę, może wpływać na to, w którą stronę kręci się świat. Nie rozwiąże za nas żadnego z największych problemów ludzkości, ale może zainspirować tych, którzy to zrobią – stwierdził.
Thirty Seconds to Mars zagrają 9 maja w TAURON Arenie w Krakowie.
Roztańczona Kanadyjka
Pochodząca z Calgary Tate McRea tańczy, śpiewa i pędzie przed siebie z wielką prędkością. W 2022 roku ukazał się jej debiutancki album, a teraz przyjeżdża do polski by promować kolejną już płytę. Kanadyjka mocno w swojej muzyce, jak i teledyskach mocno nawiązuje do stylistyki przełomu lat 90. i 00., jednocześnie czerpiąc pełnymi garściami z dobrodziejstw technologicznych. Wszystko to składa się na setki milionów odtworzeni w serwisach streamingowych oraz na rosnącą nieustannie rzeszę fanów.
Artystka mocno podkreśla swoje przywiązanie do ojczyzny i zaznacza, że bardzo ja cieszy, że dzięki swojej muzyce, może podzielić się cząstką swojego kraju z całym światem. – Bardzo cieszę się z trasy koncertowej w Europie. Mam wrażenie, że spędziłam w studiu niemal cały rok, więc koncertowanie jest dla mnie teraz czystą przyjemnością – powiedziała w wywiadzie dla GQ.
Jej sceniczną energię będzie można zobaczyć na żywo 10 maja podczas koncertu w Torwarze.