Dorota Gawryluk ma być „tajną bronią” Morawieckiego. Tajemnicze słowa Dudy
Do wyborów prezydenckich zostało jeszcze wiele miesięcy. Na razie ani w koalicji rządzącej ani w opozycji nie ma żadnego pewnego kandydata w wyścigu o Pałac Prezydencki. Pewne jest tylko to, że o ponowny wybór nie może się ubiegać Andrzej Duda, ponieważ konstytucja przewiduje dwie kadencje na stanowisku prezydenta.
„Plan B” Mateusza Morawieckiego
Udziału w wyborach prezydenckich nie wykluczył Mateusz Morawiecki. Były premier przyznawał, że chętnie zmierzyłby się z Donaldem Tuskiem, jednak dodawał, że o tym, czy to on będzie kandydatem PiS, zadecyduje kierownictwo partii. A z tym może być spory problem. Jak ustaliła „Gazeta Wyborcza”, w PiS istnieje spory opór przeciwko byłemu szefowi rządu. Wśród przeciwników byłego premiera mają być m.in. Jacek Kurski, Mariusz Błaszczak, Jacek Sasin oraz Beata Szydło i Przemysław Czarnek.
Według informacji „Gazety Wyborczej” były premier ma mieć plan B, na wypadek gdyby jego kandydatura została zablokowana. Ten plan można streścić w jednym zdaniu: „Dorota Gawryluk na prezydenta”. W ten sposób polityk miałby spróbować zbudować nowy obóz prawicowy. Dziennikarka miałaby być kandydatką ponadpartyjną, społeczną, łączącą Polaków.
Andrzej Duda o swoim potencjalnym następcy
Andrzej Duda pytany o to, kto może być jego następcą nie chciał wymienić żadnych nazwisk. Prezydent stwierdził jedynie, że „wiele się może zdarzyć, może się pojawić ktoś o poglądach konserwatywnych niekoniecznie związany z partią”. Te słowa zostały odebrane jako przychylność wobec startu Doroty Gawryluk w wyborach prezydenckich.
Politycy PiS mają przyznawać nieoficjalnie, że start Doroty Gawryluk w wyborach jest niemal przesądzony, jednak nie dają dziennikarce szans na więcej niż 10 proc.
Obecnie Dorota Gawryluk sprawuje funkcję dyrektor zarządzającej pionu kanałów tematycznych w Grupie Polsat, a także jest wiceszefową Fundacji Polsat. Dziennikarka otrzymała także autorski program „Lepsza Polska”. „W Polsacie mówi się, że gigantyczne koszty tej kampanii nijak się mają do wyników oglądalności i zysków, które program przynosi” – czytamy na łamach „GW”.