Krzysztof Stanowski starł się z popularnym influencerem. O co poszło?
Jak przypomina portal Wirtualne Media, niebawem na Kanale Zero pojawić ma się zapowiadany materiał przybliżający sylwetkę Matysiaka. To, czego konkretnie będzie dotyczył, po części zdradzać mogą m.in. ostatnie wpisy Stanowskiego – właściciela jednego z najpopularniejszych kanałów na platformie YouTube.
Stanowski wbił szpilkę Matysiakowi: Czy to w porządku, że epatujesz bogactwem?
„Powiedz mi najpierw, czy to w porządku, że epatujesz bogactwem w mediach społecznościowych – podróżami, drogimi hotelami – a tymczasem 29 stycznia sąd wydał postanowienie o ogłoszeniu twojej upadłości konsumenckiej?” – zaczął właściciel portalu Weszło. Zarzucił Szalonemu Reporterowi (który niebawem ma stoczyć walkę z piłkarzem Jakubem Rzeźniczakiem w Clout MMA 5), że nic nie wspominał o swojej rzekomej niewypłacalności, choć od stycznia pojawiło się na jego social mediach wiele materiałów. „Nie sądzisz, że to mogła być dla twoich odbiorców interesująca informacja?” – dopytywał Stanowski.
Dziennikarz wskazywał też na inne dobra, które prezentowane były przez Matysiaka, w postaci markowych ubrań, czy luksusowych wyjazdów, a także bilety dla VIP-a na gale freak-fightowe (o wartości ok. 2 tys. zł). Stanowski opublikował też zdjęcie Szalonego Reportera, zrobione w Dubaju, który moczy stopy w basenie, w międzyczasie popijając drinka i tańczy do muzyki.
Oprócz tego Stanowski nawiązał do materiału Matysiaka sprzed trzech tygodni, w którym ten zasugerował, że dziennikarz miał rzekomo coś wspólnego z Prawem i Sprawiedliwością („Stanowski brał kasę od PiS?”). „Po co w zasadzie iść do sądu z tobą? Żeby ci skarpetki Balenciagi zabrali? Miej litość dla syndyka i nie pomawiaj ludzi, bo mu roboty dodajesz” – stwierdził na koniec właściciel Weszło.
Matysiak niebawem odpowiedział. „Jestem podekscytowany, że interesujesz się moim życiem” – zaczął ironicznie. „Szalony” stwierdził, że „ataki personalne pojawiły się w momencie”, gdy uniesiony został „zarzut”, iż Stanowski rzekomo „brał kasę od PiS-u”. Zaprosił też do obejrzenia materiału – jak stwierdził „będzie tam odpowiedź na te zarzuty”. Na koniec Matysiak odniósł się żartobliwie do końcówki wpisu Stanowskiego, zaznaczając, że „nigdy nie miał skarpetek Balenciagi”.
Następnie padły ostre wyzwiska
To jednak nie zakończyło gorzkiej wymiany zdań. Stanowski po raz kolejny odniósł się do sprawy. „Przecież ja personalnie nawet nie zacząłem cię jeszcze atakować, chociaż oczywiście takiej ewentualności nie wykluczam. Następnie podkreślił, że fragment o „skarpetkach” to jedynie „metafora”. „Dość oczywista”, bo przecież wiadomo, że nawet jakbyś takie miał, to sąd nie nakazałby ci przekazania tych starych skarpet mnie. Natomiast owe „skarpetki Balenciagi” doskonale oddają to, czym się zajmujesz w mediach społecznościowych – rzekomym bogactwem i przepłaconym kiczem, co miało zapewne wywołać zazdrość i podziw wśród obserwujących” – stwierdził. Dodał, że teraz w widzach może pojawić się jednak zupełnie inna emocja – „zażenowanie”.
Stanowski nie ustawał. „Teraz pora publicznie wyznać: jestem bankrutem” – napisał odnośnie rzekomej sytuacji majątkowej Matysiaka. Zastanawiał się też, „czy dało się skutki tego bankructwa zminimalizować dla wierzycieli” Matysiaka. „Czy też (...) poszedłeś na wydrę, nie licząc się z tym, ile i za co wisisz. To by oznaczało, że oprócz bycia golaskiem, jesteś także chu***” – ocenił ostro Stanowski.
Niebawem pojawił się kolejny wpis Matysiaka. „Wyzwiska, wyzwiska, wyzwiska. Możesz mnie nazwać chu***, natomiast ja, z pełną odpowiedzialnością, mogę nazwać cię małym chu***. Nie wchodzę w strefę intymną, to chyba wiedza powszechna?” – odpowiedział równie twardo. Stanowski po raz ostatni odpisał „Reporterowi”, że miał na myśli „charakter” influencera, a nie jego „przyrodzenie”. Na co ten odwzajemnił się stwierdzeniem, że również opisywał charakter Stanowskiego, gdy zwrócił się do niego po imieniu, które zdrobnił – „Krzysiu” – co przewinęło się kilkukrotnie we wpisach.