Ujawniono treść rzekomej ostatniej rozmowy braci Kaczyńskich. „Mam nadzieję, że sobie poradzisz”

Dodano:
Jarosław Kaczyński Źródło: PAP / Marian Zubrzycki
Katastrofa smoleńska miała miejsce 14 lat temu. Od tamtego czasu tu i ówdzie powraca wątek rzekomej ostatniej rozmowy Jarosława i Lecha Kaczyńskiego. Po raz pierwszy przybliżono jej treść.

Wirtualna Polska opublikowała wywiad z byłym sędzią Wojciechem Łączewskim. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” w 2020 roku stwierdził on, iż wie, o czym rozmawiali bracia Kaczyńscy niedługo przed katastrofą. Małgorzata Wassermann, której ojciec także zginął w Smoleńsku, powiedziała niedawno w rozmowie z wpolsce.pl, że podczas spotkania prokuratora krajowego Dariusza Korneluka i prokuratorów prowadzących śledztwo – z rodzinami ofiar i ich pełnomocnikami ws. tragicznego zdarzenia – pojawił się wątek rzekomej tajemniczej rozmowy.

Sędzia Łączewski ujawnia

Mecenas Aleksander Pociej – pełnomocnik czterech rodzin smoleńskich – na spotkaniu z rodzinami ofiar zadał pytanie, czy dialog odtworzono. – Prokurator odpowiedział: nie było takiej rozmowy. A on na to: nieprawda, bo jest taki sędzia, który to widział i słyszał – opowiadała na antenie wPolsce córka zmarłego posła Prawa i Sprawiedliwości. – I wtedy odpowiedział mu pan prokurator bardzo prosto: mówi pan o panu Łączewskim, byłym sędzi, który został przez nas wezwany, i który na protokół pod przysięgą powiedział, że publicystycznie to on sobie może mówić cokolwiek, a zapytany wprost, czy coś takiego istniało, odpowiedział, że nigdy – kontynuowała.

Wirtualna Polska skontaktowała się z byłym sędzią Łączewskim. Dlaczego zdecydował się rozmawiać z dziennikarzami? Jak czytamy „nie godzi się na zarzucanie mu kłamstw i apeluje do prokuratury o ujawnienie jego zeznań”. Miał nie użyć słów, które przytoczyła Wassermann.

Zdradził, że wie o dwóch rozmowach Kaczyńskich. Treść jednej nie jest „powszechnie znana”. Zaznaczył, że nie może zacytować jej w pełni opinii publicznej. Druga dotyczyła natomiast stanu zdrowia matki braci Kaczyński. Zrelacjonował ją sam prezes PiS w 2017 roku – była bardzo krótka. – Mama była wtedy bardzo ciężko chora i była w szpitalu – mówił były premier.

Co znalazło się w treści drugiej rzekomej rozmowy, o której nie wie opinia publiczna? – Treść daje się sprowadzić do: [Lech Kaczyński:] – Robią mi takie problemy, jak w Gruzji. [Jarosław Kaczyński:] – No, mam nadzieję, że sobie z tym poradzisz – przytacza sędzia. Jak jednak podkreśla, nie cytuje tu słów braci Kaczyńskich dosłownie, „żeby nie narazić się na odpowiedzialność, bo to nie jest kwestia publicystyczna”. – Staram się natomiast oddać jej sens. Mniej więcej tak to wyglądało – zaznacza.

„Problemy z lądowaniem”

W dalszej części sędzia jeszcze raz wyjaśnił, co według niego padło w rozmowie. – Z całą odpowiedzialnością powtórzę, to co przeczytałem [chodzi tu o zapis rozmowy, który przesłany zostać miał przez jedno z państw Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego po uprzedniej prośbie polskiego resortu spraw zagranicznych – red.]. (...) Przebiegała w ten sposób, że Lech powiedział, że: robią mu problemy z lądowaniem jak w Gruzji, a Jarosław odpowiada, że: ma nadzieję, że tym razem sobie poradzi. Zresztą – potem to znajduje odzwierciedlenie w stenogramie z kabiny – czytamy.

Do sprawy na platformie X odniósł się m.in. Stanisław Żaryn. „Insynuacje wobec Prawa i Sprawiedliwości, że jest rosyjską agenturą, są obecnie kreatywnie uzupełniane [chodzi o ostatni post Platformy Obywatelskiej – red.]. Wyciąga się skompromitowanego byłego sędziego Łączewskiego (to ten, który chciał włączyć się w walkę polityczną z poprzednim rządem, a potem złożył fałszywe zawiadomienie do prokuratury), który, powołując się na tajne dokumenty, sugeruje, że Jarosław Kaczyński wysłał swojego brata na śmierć i „wszyscy powinni wiedzieć, do czego jest zdolny”. Powołuje się przy tym na dokumenty, o których zdaje się nikt poza Łączewskim nie wie. Obrzydliwe” – napisał doradca prezydenta.

Źródło: Wirtualna Polska / X
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...