FSB znalazła winnych zamachu. Padły też oskarżenia pod adresem NATO
W marcowym ataku na Crocus City Hall w Moskwie zginęły dziesiątki osób, a do zamachu przyznało się tzw. państwo islamskie. Wkrótce głos w sprawie zabrał Władimir Putin, który po naradzie ze służbami wywiadowczymi odpowiedzialnością obarczył Ukrainę.
Rosyjski prezydent przekonywał wówczas, że atak „może być jednym z serii prób tych, którzy walczą z Rosją od 2014 roku rękami reżimu kijowskiego” i zapewniał, że organizatorzy zamachu spodziewali się zasiać panikę i niepokój w społeczeństwie rosyjskim, a zamiast tego „spotkali jedność i determinację w walce ze złem”.
Zamach w Rosji. FSB oskarża ukraiński wywiad i... NATO
Ponad dwa miesiące po tych wydarzeniach do sprawy wrócił szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Aleksander Bortnikow na posiedzeniu Rady Szefów Agencji Bezpieczeństwa i Służb Specjalnych Krajów WNP, które rozpoczęło się w Biszkeku oświadczył, że to ukraiński wywiad „jest bezpośrednio powiązany z atakiem terrorystycznym w centrum Crocus”.
– Śledztwo jest w toku, ale możemy już z całą pewnością stwierdzić, że ukraiński wywiad wojskowy jest bezpośrednio powiązany z tym atakiem – poinformował. Zapewnił, że „wszystkie okoliczności zbrodni zostaną wyjaśnione i wszyscy zaangażowani w sprawę nie unikną kary”.
Agencja Reutersa dodaje, że Bortnikow oskarżył także NATO o ułatwianie transferu „najemników i bojowników międzynarodowych organizacji terrorystycznych z Bliskiego Wschodu, Afryki Północnej i Afganistanu” do Ukrainy, aby mogli tam walczyć z siłami rosyjskimi.
Już wcześniej głos w sprawie odpowiedzialności za marcowe wydarzenia zabrał Mychajło Podolak. Doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego podkreślił, że Ukraina „nie ma nic wspólnego” z tym zdarzeniem. Wskazał, że Rosji zdarzało się już w przeszłości wydawać rozkazy do „atakowania własnych obywateli, żeby zainicjować kolejne akcje antyterrorystyczne”.