Obajtek o „tajnym garażu”, pokazał dokumenty. „Nielegalne jest działanie prokuratury”
W piątek 31 maja Onet poinformował o wszczęciu dochodzenia przez prokuraturę ws. rzekomego nielegalnego drukowania banerów wyborczych. Policja podczas przeszukania jednego z garaży na Lubelszczyźnie miał znaleźć dwie drukarki, które drukowały banery wyborcze Jana Kanthaka oraz Daniela Obajtka. Zabezpieczono banery oraz sprzęt służący do ich produkcji. Dochodzenie rzekomo może być rozszerzane m.in. o nielegalne wspieranie komitetu wyborczego, z pominięciem oficjalnych źródeł finansowania.
Kandydaci PiS nielegalnie drukowali banery? Obajtek pokazał dokumenty
Już w piątek, Daniel Obajtek odniósł się do sprawy, zarzucając nierzetelność portalowi. „Wszystkie materiały wyborcze są drukowane zgodnie z przepisami, w ramach obowiązującego mnie limitu. Zawarte w artykule insynuacje są podstawą do skierowania sprawy w trybie wyborczym” – napisał kandydat PiS do Parlamentu Europejskiego w opublikowany w portalu X oświadczeniu.
W sobotę 1 czerwca Obajtek ponownie odniósł się do sprawy. „Wszystkie banery z „tajnego garażu” były legalnie zlecone i opłacone przez KW PiS” – zapewnia polityk PiS. „Nielegalne jest działanie prokuratury, która skonfiskowała kilkadziesiąt banerów wyborczych w trakcie trwania kampanii. Standardy rodem z Białorusi. Tak uśmiechnięta Polska uniemożliwia prowadzenie normalnej kampanii wyborczej” – stwierdził.
Do wpisu dodał także skany dokumentów potwierdzających złożenie zlecenia – fakturę wystawioną przez drukarnie oraz potwierdzenie przelewu.
Portal Polsat News dotarł także do właściciela samej drukarni, w której drukowane były plakaty. Ten zapewnia, że działanie drukarni jest w pełni legalne, a banery drukuje także dla innych komitetów. Poza tym wykonuje inne zlecenia.
Mężczyzna skarży się, że funkcjonariusze zabrali z jego drukarni wszystko, nie czekając na żadne wyjaśnienia z jego strony. – Powinni zapytać, czy my to legalnie robimy, a później zabezpieczać – wskazuje w rozmowie z portalem.