Tusk nie chce anty-Ziobry
"Nie byłbym anty-Ziobrą" - mówi Ćwiąkalski. A lepszym Ziobrą? "Lepiej można wiele rzeczy zrobić. Zwłaszcza odpolitycznić to ministerstwo, skończyć z agresywnym sposobem argumentacji. Ja na szczęście nie jestem politykiem, więc nie muszę dbać o to, by się autopromować i o to jakie jeszcze stanowiska chcę osiągnąć w przyszłości" - odpowiada profesor.
Zastrzega jednak: "Nie dostałem telefonu od pana Tuska, dopóki nie będzie telefonu, nie uważam się za kandydata na ministra". Profesor przynaje, że tydzień temu był w Warszawie na rozmowach z najbliższym otoczeniem szefa PO, a wcześniej doradzał PO jako ekspert.
"Jak dostanę propozycję, na pewno się nad nią zastanowię. Choć bardzo dobrze się czuję w tym, co mam, a z czego trudno mi będzie zrezygnować: profesury na dwóch uniwersytetach i kancelarii adwokackiej" - asekuruje się Ćwiąkalski. Szerszej opinii publicznej dał się poznać dopiero w zwarciu z Ziobrą. W lutym 2006 r. w gronie ponad stu profesorów podpisał pierwszy protest prawników przeciwko "reformom i metodom działania ministra sprawiedliwości" - wspomina "GW".
Powodem było odwołanie przewodniczącego działającej przy ministrze Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego - wybitnego prawnika z Jagiellonki prof. Stanisława Waltosia. I rezygnacja na znak protestu wszystkich członków komisji.