Muzyk z Warszawy pojechał rozdawać kanapki potrzebującym. Miał zostać zamordowany
RB podaje, że muzyk miał „zostać zamordowany”. Sprawą zajmują się teraz służby.
Nie żyje muzyk z Warszawy
Artystę kojarzyli w szczególności mieszkańcy Rembertowa i okolicy. 66-letni muzyk był pracownikiem Domu Kultury „Rembertów” w Warszawie.
Okoliczności jego śmierci są tragiczne. „Pojechał rozdawać kanapki potrzebującym. (...) Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że mordercę złapano” – poinformował Rembertów Bezpośrednio.
Przedstawiciele stowarzyszenia skontaktowali się z pracownikiem DK w Warszawie, by porozmawiać o całej sprawie, jak również z jego przyjacielem i współpracownikami. Wszyscy jednogłośnie podkreślają, że to niesprawiedliwa „śmierć człowieka, który słynął z dobrego serca i pomocnej dłoni”.
Doszło do kłótni. Muzyk został uderzony w głowę
Polsat News ustalił, że 66-letni artysta zmarł po konfrontacji w szpitalu. Zdarzenie miało miejsce w rejonie Dworca Centralnego i Pałacu Kultury i Nauki. Jeden z mężczyzn miał stanąć w kolejce, a wtedy doszło do kłótni, która zaczęła się od słów, a skończyła na fizycznej agresji. Prokurator Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, przekazał redakcji, że muzyk został kilkukrotnie uderzony w głowę.
Na miejsce wezwano zespół ratownictwa medycznego, ale – mimo błyskawicznej reakcji służb – pracownik rembertowskiego DK zmarł później w jednym ze szpitali.
Sprawcą był bezdomny, którego tymczasowo aresztowano. Został po wszystkim zatrzymany. Teraz ciało artysty poddane będzie sekcji zwłok – informuje rzecznik prokuratury.
„To był dusza człowiek. Straszne!”
Internauci byli zszokowani informacją, że artysta został zamordowany. „Znałam tego pana. Całe nasze osiedle go znało. To był dusza człowiek. Straszne!” – napisała jedna z użytkowniczek sieci. „»Zamordowany« brzmi nierealnie. Pan Witek był jakby krwioobiegiem Rembertowa. Otwarty, komunikatywny, sympatyczny” – podkreśla kolejna.