Złowił tę samą rybę trzy razy. „Najprzyjemniejszy ból, jaki miałem”
Znalezienie się w Wiadomościach Wędkarskich od lat jest nie lada gratką dla fanatyków wędkowania. Zwłaszcza znalezienie się w rubryce z rekordami. I o ile wiele z nich wyróżnia jedynie rozmiar zdobyczy, o tyle historia pana Dawida z Suchej Beskidzkiej naprawdę nadaje się na książkę. Dość długą, bo zaczęła się niemal cztery lata temu.
Ten sam pstrąg dwa razy?
Po raz pierwszy tego konkretnego pstrąga potokowego pan Dawid złowił pod koniec 2020 roku. Już wtedy był to jego życiowy rekord: ryba mierzyła 58 centymetrów. Zdobycz została oczywiście uwieczniona na zdjęciu, co dla dalszej historii jest nie bez znaczenia.
Drugi raz ten sam pstrąg potokowy – o czym pan Dawid jeszcze nie wiedział – wpadł w jego ręce w dniu otwarcia sezonu w następnym roku. Ryba mierzyła 62 centymetry i ponownie był to jego rekord życiowy, więc znowu uwiecznił ją na zdjęciu.
Pewną zbieżność zauważył dopiero po powrocie do domu. „Coś mnie tknęło, żeby porównać go z moim poprzednim rekordem. Każdy pstrąg potokowy ma swój unikatowy układ kropek, który nie zmienia się przez całe jego życie. Nie myliłem się, okazało się, że to ta sama ryba” – pisze w liście przesłanym Wiadomościom Wędkarskim pan Dawid.
Do trzech razy sztuka
Już na tym etapie ta historia byłaby niesamowita, ale pan Dawid, jako prawdziwy pasjonat wędkarstwa, nie mógł dać za wygraną. Postanowił spotkać się z tym konkretnym pstrągiem potokowym jeszcze raz. Próbował złowić ją przez cały rok, ale niestety nie udawało mu się.
Przełom przyszedł w kolejne wakacje. „Latem następnego roku dotarło do mnie zdjęcie ryby 73 cm z mojej rzeki. Na pierwszy rzut oka widać było, że to on po jego charakterystycznym pysku, ale dla pewności rzuciłem okiem na stare zdjęcia, co potwierdziło moje przypuszczenia. »Czyli jeszcze żyje…« – pomyślałem” – wspomina pan Dawid. Nie sprawiło to jednak, że ryba trafiła w jego ręce.
Pan Dawid i walka z pstrągiem potokowym
Dopiero w połowie kwietnia tego roku pan Dawid dał się namówić koledze na wspólny wypad, choć, jak sam zaznacza w liście do Wiadomości Wędkarskich, był dość sceptyczny ze względu na pogodę.
Pierwsza ryba przyszła dość szybko, ale na TĘ musiał jeszcze chwilę poczekać. „Po kilkunastu kolejnych rzutach poczułem delikatne zatrzymanie zestawu. Zaciąłem, wędzisko wygięło się w pałąk. Tętno gwałtownie przyspieszyło, a kolana odmówiły mi posłuszeństwa. »To on!«” – relacjonuje walkę pan Dawid.
Walka z pstrągiem potokowym trwałą niemal pół godziny. W ich trakcie pan Dawid przeszedł i przebiegł 220 metrów. Udało mu się. Ponownie pobił swój życiowy rekord, ponownie tym samym pstrągiem. Ryba mierzyła 79 centymetrów.
„Ból w barku i całego przedramienia nie opuścił mnie aż do następnego dnia. Był to najprzyjemniejszy ból barku jaki kiedykolwiek miałem” – napisał Wiadomościom Wędkarskim pan Dawid.