Zamach na Donalda Trumpa. Ekspert wskazał „podstawowy błąd Secret Service”

Dodano:
Donald Trump Źródło: PAP/EPA / David Maxwell
Były funkcjonariusz BOR stwierdził, że Secret Service nie powinno skupić się na głównie na miejscu wiecu Donalda Trumpa. Za swoją postawę po oddaniu strzału przez zamachowca skrytykowany został również sam były prezydent USA.

Do próby zamachu na Donalda Trumpa doszło na wiecu wyborczym w Butler w stanie Pensylwania. Thomas Matthew Crooks oddał strzał z odległości 130-140 metrów, zanim został zastrzelony. – Widzę tu podstawowy błąd, jaki popełniło Secret Service. Skupiło się głównie na miejscu wiecu kandydata na prezydenta Donalda Trumpa – powiedział w rozmowie z Onetem były funkcjonariusz BOR Jarosław Bartniczuk.

Były funkcjonariusz BOR o działaniach Secret Service ws. zamachowca. „Jest to kompromitacja służb”

Prezes firmy InterGuard skomentował także zarzuty dotyczące braku użycia dronów przy zabezpieczaniu spotkania. – Służby mają swoją taktykę. Są posterunki obserwacyjne i funkcjonariusze przy użyciu sprzętu obserwują teren – tłumaczył. Bartniczuk stwierdził, że jeśli potwierdzą się zarzuty, że ludzie wcześniej zgłaszali strzelca, to „jest to kompromitacja służb”.

– Tylko że to jest i tak już za późno, by przerwać wiec. Dowodzący operacją musiałby wykazać się wielką odwagą. Miałby tylko kilka sekund na podjęcie decyzji – wyjaśnił były funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu. Bartniczuk, że być może Secret Service zgubiła rutyna. Prezes firmy InterGuard wskazał również na błędy byłego prezydenta USA. Zarzucił mu, że ten po oddaniu „wychylił głowę i jeszcze stał na mównicy, czego nie powinien tego robić”.

Donald Trump popełnił błąd. „Mógł zginąć”

Były policjant i negocjator policyjny Dariusz Loranty w rozmowie z TVP Info przyznał, że Trump „mógł zginąć”. Przypomniał, że były prezydent USA podczas wizyty w Polsce przemawiał zza pancernej szyby. Każdy z VIP-ów, który uczestniczył w spotkaniu z Trumpem, musiał pojawić się dwie godziny wcześniej. Wszyscy byli poddawani bardzo szczegółowej kontroli. Loranty zauważył, że dużo trudniej jest na małych wiecach wyborczych.

Były policjant nie spodziewa się, że były prezydent USA zmieni swoje nawyki dotyczące kampanii wyborczej. – Ten facet wstał. Ja znam tylko jeden taki przypadek – polskiego policjanta w Magdalence, który po oddaniu strzału w jego kierunku, gdzie widział dziurę po kuli w szybie, wsiadł do samochodu, przełamał strach i podjął działania – podsumował Loranty.

Źródło: Onet.pl / TVP Info
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...