Korepetycje dla lewactwa czyli Finkielkraut
Ci nieszczęśnicy o niewielkich horyzontach intelektualnych i nie mający większej wiedzy o tym co dzieje się w Europie i na świecie myślą, że pozjadali wszelkie rozumy i są pępkiem świata. Nic bardziej mylnego. Gdyby czytali gazety, nawet „ich” gazety to by wiedzieli, co pisało choćby francuskie „ Le Figaro”: „Koszmar dla Francji. Ceremonię otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu uznano za najgorszą w historii”.
Nie wiem, czy rodzime lewactwo oraz postępowi liberałowie wiedzą, kto to jest Alain Finkilkraut. Sądzę, że ci brylujący w programach telewizyjnych w imieniu partii rządzących – nie wiedzą. Szkoda. Ich strata. Uświadomię nieboraków. Właśnie zaczynam to robić. To bardzo znany i wpływowy francuski filozof, od dziesięciu lat członek Akademii Francuskiej.
Ma w radiu „France Culture” cotygodniowy program i naprawdę z jego głosem liczą się Francuzi. Kiedyś entuzjasta paryskiego Maja 1968, lewak i anarchista („zabrania się zabraniać”). Dekadę później w swojej autobiografii dokonał publicznego rachunku sumienia i rozliczył się z tym dziedzictwem Daniela Cohn-Bendita. Jest synem polskich Żydów, a jego ojciec był więźniem niemieckiego obozu śmierci w Auschwitz.
Lewakom nad Wisłą, Odrą Wartą i Nysą zalecam zastanowienie się nad ewolucją Finkoelkrauta od lewaka do konserwatysty. I właśnie ten francuski filozof tak ocenił nieszczęsną inaugurację Letnich Igrzysk Olimpijskich w stolicy Francji: „Gdzie pomiędzy okropną choreografią Lady Gagi, a bolesnymi ekshibicjonizmami Philip’a Katerine był smak, wdzięk, lekkość, delikatność, elegancja, a nawet piękno? Piękno już nie istnieje. Nadszedł czas, aby walczyć już z wszelką dyskryminacją”.
Lewacy i postępowcy! Wyjdźcie ze swojego kokonu i poczytajcie tych, którzy z lewactwa wyrośli blisko pół wieku temu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.