Były prezydent Rosji zagroził uwolnionym więźniom. „Niech oglądają się za siebie”
Dmitrij Miedwiediew ocenił, że wymiana więźniów Rosji z USA była „największą w najnowszej historii”. Zdaniem byłego rosyjskiego prezydenta można ją ocenić jako „bardzo trudną partię szachów, którą rozgrywano nieznośnie długo i czasami wydawało się, że przechodzi w zugzwang (sytuacja w szachach, w której wykonanie ruchu powoduje natychmiastowe pogorszenie pozycji strony będącej na posunięciu – red.)”.
Wiceszef Rady Bezpieczeństwa Rosji docenił, że Zachód wykazał się „w pewnym momencie wykazał się skłonnością do rozsądnych kompromisów”. Zdaniem Miedwiediewa to jego kraj korzystniej wyszedł na wymianie. Były prezydent Rosji „nie ma wątpliwości, że powracający obywatele są patriotami i zasługują na odznaczenia państwowe, o których wspominał Władimir Putin”.
Wymiana więźniów między Rosją i USA. Dmitrij Miedwiediew: Spójrzmy prawdzie w oczy
Miedwiediew kontynuował, że w zamian oddano „obcokrajowców, którzy popełnili przestępstwo, z czego część skazano za szpiegostwo”. Kolejną grupą według wiceszefa Rady Bezpieczeństwa Rosji są „rosyjscy obywatele, dla których zniszczenie własnego kraju stało się ich celem życiowym”. „Spójrzmy prawdzie w oczy – to zdrajcy. Jeśli nie w sensie prawnym, to przynajmniej w moralnym znaczeniu tego słowa” – przekonywał Miedwiediew.
Były prezydent Rosji ocenił, że zwolnieni z jego kraju w ramach wymiany „stanowią egzystencjalne zagrożenie dla istnienia dzisiejszej Rosji”. „Są sługami naszych wrogów, chętnie przyjmowani przez zagranicznych przywódców” – dodał Miedwiediew. Wiceszef Rady Bezpieczeństwa Rosji zasugerował, aby więźniowie polityczni „nie zapominali o kruchości swojej egzystencji na tym świecie”. „Krótko mówiąc, niech oglądają się za siebie, ale ogólnie – niech spłoną w piekle” – zakończył.