Ani Tusk, ani Trzaskowski? Komorowski wskazał „zawodnika wagi ciężkiej” w wyborach
Poszczególne partie polityczne prowadzą poszukiwania kandydatów, którzy mogliby osiągnąć jak najlepsze wyniki w zbliżających się wyborach prezydenckich. O to, jakie oczekiwania mają Polacy wobec przyszłej głowy państwa, został zapytany Bronisław Komorowski.
– Polska potrzebuje prezydentury, która byłaby nastawiona na zszywanie rozprutej wspólnoty. Potrzebuje umiarkowania w poglądach. Człowieka, który nie będzie chciał polaryzacji. Który nie będzie współpracował z jedną formacją, ale działał na rzecz łączenia. Musi być zdystansowany do sfery partyjnej – stwierdził w wywiadzie dla Interii.
– Prezydent jest elementem równowagi ustrojowej, który powstrzymuje naturalną tendencję każdego premiera do rozpychania się i działania na skróty. Prezydent ma gwarantować równowagę polityczną wewnątrz państwa. Dobrze by też było, gdyby był fachowcem np. w kwestii polityki zagranicznej, polityki obronnej. Chciałoby się, żeby to była prezydentura człowieka z doświadczeniem życiowym i politycznym – wyliczał Bronisław Komorowski.
Wybory prezydenckie 2025. Komorowski o „zawodniku wagi ciężkiej”
Jak zauważył były prezydent, koalicja rządząca mierzy się dzisiaj z „kłopotem bogactwa”. – Rafał Trzaskowski ma wielki walor umiejętności podobania się i przyciągania sympatii. Radosław Sikorski stawia się do dyspozycji, mając świadomość, że dysponuje nieporównywalnym z nikim poziomem doświadczenia akurat w tych obszarach, które są bardzo istotne z punktu widzenia prezydentury, czyli spraw zagranicznych i obronności – analizował Bronisław Komorowski.
– Donald Tusk natomiast zdecydowanie zaprzeczał, więc nie warto wciskać mu prezydentury. Choć nie znam polityka w Polsce, który nie marzyłby o tym, nawet skrycie. W PO powszechnie uznanym kandydatem na kandydata jest Trzaskowski, ale w dyspozycji partii jest jeszcze zawodnik wagi ciężkiej, jakim jest Sikorski – podsumował polityk.
Bronisław Komorowski został także zapytany, czy są chwile, kiedy zdarza mu się myśleć o tym, by jeszcze raz powalczyć o prezydenturę. W tym kontekście dziennikarz prowadzący rozmowę nawiązał do przykładu Donalda Trumpa, który w wieku 78 lat ponownie weźmie udział w wyścigu o prezydenturę USA.
– Nie, zdecydowanie. Wśród brydżystów jest takie powiedzenie: „nie za to ojciec syna bił, że w karty grał, tylko że chciał się odgrywać”. Myślę, że i Trump może się przekonać, że próba odgrywania się niekoniecznie wymości mu drogę do sukcesu. Ja natomiast swoje odsłużyłem, bo od 1968 roku byłem w jakiś sposób w polityce. W pewnym momencie przychodzi czas do przywiązywania większej wagi do życia prywatnego – stwierdził Komorowski.