W Wielkiej Brytanii spodziewano się kolejnego dnia zamieszek. Wydarzyło się coś nieoczekiwanego

Dodano:
Policja w Londynie przygotowana na zamieszki pod śmiertelnym ataku nożem w Southport Źródło: PAP/EPA / Neil Hall
Brytyjska policja była przygotowana na około 100 prawicowych manifestacji po zamordowaniu trzech młodych dziewczynek. Zamiast tego na ulice wyszli kontrmanifestanci, którzy protestowali przeciwko rasizmowi.

Obawy przed kolejnymi zamieszkami w Wielkiej Brytanii w związku ze środowymi protestami przeciwko imigracji stały się w dużej mierze bezpodstawne. Sprawa dotyczy eskalacji po śmiertelnym dźgnięciu nożem w Southport, w wyniku którego zginęły trzy młode dziewczynki. Do zdarzenia doszło ponad tydzień temu. W ciągu kilku godzin od ataku pojawiły się fałszywe informacje dotyczące sprawcy.

Firmy zabijały okna deskami, pracownicy mieli pracować zdalnie. Nagły zwrot w Wielkiej Brytanii

Prawica opisywała napastnika jako osobę ubiegającą się o azyl, o arabskim nazwisku, która nielegalnie przepłynęła kanał La Manche. Nic z wyżej wymienionych nie okazało się prawdą. Podejrzanym okazał się 17-letni Walijczyk, którego rodzina chodziła do chrześcijańskiego kościoła. W oczekiwaniu na kolejny dzień zamieszek wiele firm zabijało okna deskami, przygotowując się na najgorsze – poinformowało Associated Press.

Niektórzy pracodawcy sugerowali pracę zdalną, część pubów zdecydowała się nie otwierać, a także zamknięto bibliotekę. W Londynie na wypadek poważnych kłopotów w gotowości było ok. 1,3 tys. różnego rodzaju funkcjonariuszy. Aresztowanych zostało jednak jedynie kilka osób. Zamiast zamieszek na ulicach kilkunastu angielskich miast pojawiły się tysiące antyrasistowskich demonstrantów, aby okazać solidarność z mniejszościami.

Największe niepokoje społeczne w Wielkiej Brytanii od dekady. 25 tys. osób i zaskakująca postawa

W kontrproteście udział miało wziąć nawet 25 tys. osób – podaje The Independent. W stolicy Wielkiej Brytanii tłum skandował hasła „uchodźcy mile widziani” oraz „Londyn przeciwko rasizmowi”. Inni mieli transparenty „Stop skrajnej prawicy”, „Migracja to nie przestępstwo” i „Finchley (dzielnica Londynu – red.) przeciwko faszyzmowi”.

Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer opisując zamieszki stwierdził, że to „skrajnie prawicowa bandyterka”. Polityk ocenił, że to doszło do największych niepokojów społecznych od dekady. Szef brytyjskiego rządu ostrzegał przed konsekwencjami stosowania przemocy. Policja aresztowała ponad 400 osób, a 120 postawiono zarzuty. W Liverpoolu skazano już trzech mężczyzn. Rozważane jest wykorzystanie przepisów dotyczących antyterroryzmu do ścigania niektórych uczestników zamieszek.

Źródło: The Independent / Associated Press
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...