Policjanci niezadowoleni z działań rządu. Będzie kolejna fala „psiej grypy”?
Policyjni związkowcy zaznaczają, że ich zdaniem dotychczasowe działania rządzących nie były dla nich satysfakcjonujące. Mimo że mundurowi od miesięcy słyszeli hasła i zapewnienia, że najważniejsze jest dla państwa bezpieczeństwo, „nie dostrzegają tego w policji”. – Ono może i jest priorytetem, bo widzimy to w nakładach na armię, ale nie dostrzegamy tego w policji, patrząc na tę mizerię, bardzo delikatnie mówiąc, jeżeli chodzi o obecne nakłady na policję i to, co zostało zaplanowane w przyszłorocznym budżecie – stwierdził Sławomir Koniuszy, przewodniczący warmińsko-mazurskiego oddziału NSZZ Policjantów.
W czwartek w Warszawie ma zebrać się prezydium związkowców, natomiast na piątek zaplanowano spotkanie z Komendantem Głównym Policji. W sprawie kolejnych ruchów podjęte mają zostać odpowiednie uchwały. Jak podaje RMF FM, związkowcy jednak nie wykluczają odwieszenia akcji protestacyjnej. W kuluarach mówi się o fali „psiej grypy”, jaka uderzyć ma 11 listopada. Chodzi o masowe zwolnienia L4, jakie na ten dzień mieliby brać policjanci.
Policja jest przemęczona i niedofinansowana. Tak twierdzą związkowcy
Problem finansowania mundurowych trwa od lat, a związkowcy uważają, że rządzący wiedzą doskonale, co należałoby zmienić, by poprawić nastroje w policji. – Po pierwsze trzeba urealnić budżet. To było przedmiotem ostatniej petycji do marszałka Sejmu. Oczekujemy powiązania nakładów na policję z PKB. Dzięki temu policja będzie uniezależniona od jakiś epizodycznych ustaw czy łaski ze strony poszczególnych władz – podkreślił Koniuszy.
Zaznaczyć należy, że policję trawi także kryzys związany z brakiem chętnych do pracy. Więcej funkcjonariuszy odchodzi niż przychodzi do służby, a co za tym idzie, ci, którzy zostają w szeregach policji są przemęczeni i przeciążeni. Związkowcy zapewniają, że mają świadomość, że „sięganie po najostrzejsze argumenty jest bardzo ryzykowne, ale jest dysonans między deklaracjami, a planami przyszłorocznego budżetu”. – Sytuacja jest bardzo poważna – zaznaczył Sławomir Koniuszy.