Gdy go zobaczył, chwycił za telefon i wezwał służby. „Przedmiot z naklejonymi kartkami”
Po raz kolejny jeden z mieszkańców Polski znalazł na terenie kraju tajemniczy obiekt, który – jak podaje Polsat News – miał naklejone kartki. Na nich znaki, które rolnikowi od razu skojarzyły się ze Wschodem.
Podlasie. Mężczyzna wezwał policję. Co to był za przedmiot?
Źródło podaje, że był to balon meteorologiczny. To już kolejna taka sytuacja w ostatnim czasie. Przypomnijmy – w okolicy miejscowości Miłakowo (województwo warmińsko-mazurskie), w lesie niedaleko Orzechowa pod Olsztynem, nieopodal miejscowości Pisz, a także na terenie lasu mieszkańcy wsi Rutki-Kossaki (województwo podlaskie), znaleziono tajemnicze obiekty, które najprawdopodobniej są właśnie urządzeniami, które zwykle służą m.in. do mierzenia prędkości wiatru, wysokości chmur itd. (co nie oznacza, że te konkretne były do tego wykorzystywane).
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego potwierdziła, że był to balon – podaje Polsat News (redakcja powołała się na komentarz resortu obrony narodowej). Do sprawy odniósł się też Jacek Dobrzyński – rzecznik Tomasza Siemoniaka, ministra spraw wewnętrznych i administracji, a także koordynatora służb specjalnych. Powiedział, że został on znaleziony 7 września nad ranem, blisko granicy z Białorusią. – Miejscowy rolnik zgłosił, że podczas prac polowych znalazł przedmiot z naklejonymi kartkami, a na nich były napisy cyrylicą – opisał portalowi.
„W pewnym momencie spadają”
Dobrzyński zwrócił uwagę, że to dobrze, iż mieszkańcy Polski, w tym przypadku rolnik, „zwracają uwagę na takie przedmioty”. – Wtedy wszystko dzieje się zgodnie z procedurami – wskazał. Gdy na miejsce przyjechały służby (straż pożarna i wojsko), przedmiot zabezpieczono i zostanie poddany dalszym badaniom. Rzecznik Siemoniaka przypomina, że to normalne, iż takie balony „w pewnym momencie spadają”.
– Służby trzymają rękę na pulsie – zapewnił.