Zwłoki w pokoju wikarego. Mieszkańcy Drobina bezlitośni. „Wyszło szydło z worka”
Od kiedy w Drobinie, w pokoju wikarego Grzegorza S. znaleziono zwłoki, w miasteczku wrze. Choć duchowny został usunięty z funkcji i opuścił parafię, wierni mają sporo do powiedzenia w tej sprawie. Opowiadają, co działo się w domu księży.
Do tragedii doszło w sobotę, 7 września. Wtedy to na plebanii miała odbyć się impreza, której finałem było znalezienie zwłok 29-letniego mężczyzny. Zgodnie z nieoficjalnymi informacjami, zmarły miał być przykuty kajdankami do łóżka wikarego. W fotelu obok miał spać pijany Grzegorz S., przebrany za króliczka. Wspomniane elementy wskazują, że na terenie plebanii mogło dojść do imprezy o charakterze erotycznym. Tych informacji jednak nie potwierdzają śledczy, ale o sytuacji chętnie opowiadają mieszkańcy Drobina.
Fakt dotarł do parafian, którzy wiedzieli, co działo się w domu księży, ale nie przewidywali, że dojdzie do takiego skandalu z udziałem duchownych. Jeden z mieszkańców przyznał, że księża „dawno powinni stąd odejść”. Dodał, że stracił do nich zaufanie. – Kiedyś kościół był miejscem, gdzie szukało się pocieszenia i nadziei. Teraz? To wstyd. Cała Polska się z nich śmieje – mówił.
„Wyszło szydło z worka”
Inna mieszkanka zaznacza, że „to nie do pomyślenia”. – Słyszeliśmy, że coś tam się dzieje, ale żeby aż tak? – pytała retorycznie.
Lokalni obserwatorzy zgodnie zauważają, że od dawna było wiadomo o ekscesach księży na plebanii. – Zjeżdżali się tam, urządzali imprezki i pili alkohol. Ale większość w to nie wierzyła. Ksiądz przecież powinien być wzorem. No to wyszło szydło z worka – stwierdził jeden z rozmówców Faktu.
Starsi mieszkańcy jednak stoją murem za księdzem Grzegorzem. Mówią, że duchowny był „dobrym człowiekiem, wspaniałym księdzem”. Zaznaczają, że nie wierzą w doniesienia medialne i żałują wikarego.