Rosyjscy pranksterzy wkręcili Sikorskiego? Jest reakcja MSZ
Kuzniecow i Stoliarow, znani jako Wowan i Leksus, to popularni w Rosji pranksterzy, którzy dzwonią do polityków, podając się za inne osoby. W ten sposób nabrali już m.in. prezydenta Andrzeja Dudę, kiedy podszyli się pod prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
Minister Sikorski wkręcony przez pranksterów?
Ich ofiarami mieli paść także Bronisław Komorowski i Aleksander Kwaśniewsi – tutaj Rosjanie udawali Petra Poroszenkę.
W ich najnowszym nagraniu po raz kolejny wykorzystana miała zostać postać byłego prezydenta Ukrainy. Pranksterzy twierdzą, że poruszyli w rozmowie z Radosławem Sikorskim wiele tematów, dotyczących wojny w tym kraju.
W rozmowie z Polską Agencją Prasową rzecznik MSZ Paweł Wroński stwierdził jednak, że nic mu nie wiadomo o nagraniu. – W sytuacji, gdy strona głównie rosyjska dysponuje deepfake'ami, każdy dziś może rozmawiać z każdym – powiedział jedynie. Podkreślił, że generalnie nie komentuje tego typu doniesień.
Co Rosjanie twierdzą, że Sikorski powiedział?
Rosjanie twierdzą, że Radosław Sikorski rozmawiał z nimi m.in. na temat zestrzeliwania z terytorium Polski rosyjskich rakiet manewrujących nad Ukrainą. Miał powiedzieć, że to kontrowersyjny temat i nie ma na to zgody, bo oznaczałoby przystąpienie do wojny.
Pranksterzy mieli pytać też o wysłanie polskiej armii do Ukrainy. Sikorski odpowiadał rzekomo, że nie jest to możliwe. Dopytywany miał jednak stwierdzić, że wiele może się zmienić w przypadku załamania frontu lub określonych ustaleń w umowie pokojowej.
Sikorski rzekomo sceptycznie wypowiadał się o przyłączeniu Ukrainy do NATO. – Pomysł ten jest na Zachodzie wykorzystywany jako karta przetargowa wobec Rosja. A nie ma chęci na wojnę z Rosją w Europie. To absolutna czerwona linia – miał powiedzieć. Proces dołączania Ukrainy do Unii Europejskiej oszacował z kolei na dekady.