Takie są nastroje panujące we Wrocławiu. „Słońce nie pozwala myśleć o 1997 roku”
Powódź, która nawiedziła południowe rejony kraju, nie zamierza odpuszczać. We Wrocławiu, pamiętając w szczególności wydarzenia z 1997 roku, chuchają na zimne. Mijająca noc była wymagająca, bo pojawiły się problemy na wrocławskim osiedlu Marszowice 1 i 2. Zwiększono bowiem zrzut wody z Zapory Mietków do Bystrzycy, co było jednoznaczne z nadchodzącymi konsekwencjami. Poziomem wody w rzece, która kilka godzin później mogła zagrażać wspomnianym osiedlom we Wrocławiu.
Wrocław: Walka o Marszowice, ważne wsparcie dla ogrodu zoologicznego
Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk w środku nocy przekazywał za pośrednictwem mediów społecznościowych, jak wygląda sytuacja na północno-zachodnim skraju miasta. W okolicach południa przekazano, że około 60 procent wałów jest pokrytych workami z piaskiem, które mają stworzyć dodatkową zaporę, dokładając około 1,5 metra.
Na wrocławskich ulicach we wtorek można było zaobserwować duże, wojskowe pojazdy, wypchane mundurowymi, jadącymi wesprzeć jakże istotną z perspektywy bezpieczeństwa mieszkańców osiedla, ale też całego miasta, zaporę. W niektórych miejscach co przezorniejsi ułożyli worki z piaskiem, blokując wejścia do klatek schodowych, np. w okolicach najbardziej znanej miejskiej fosy na Podwalu.
Wśród mieszkańców trudno za to znaleźć inne tematy aniżeli nadciągającą, wielka woda. Jak to w życiu, znajdą się zarówno optymiści, jak i pesymiści.
– Czekamy na rozwój sytuacji, nie ma innego wyjścia. Ale słońce nie pozwala myśleć o 1997 roku – przyznał z uśmiechem jeden ze starszych mieszkańców, rozmawiając w komunikacji miejskiej ze swoim kompanem podróży.
Choć wtedy również świeciło słońce, a dużo ważniejsze było nie to, co na niebie.
Dlatego też w mieście starają się chuchać na zimne. Wspomniane Marszowice to niepokojący sygnał, choć nadal działanie przed niż po fakcie. Stąd też potrzeba wsparcia mundurowych (poza wojskowymi również m.in. straż pożarna), którzy tradycyjnie mogli liczyć na wsparcie mieszkanek i mieszkańców.
Ostatnie i ostatni z wymienionych błyskawicznie wsparli we wtorek np. wrocławskie ZOO, potrzebujące pięćdziesięciu par rąk o poranku. Chętne i chętni znaleźli się błyskawicznie. Ogród zoologiczny sąsiaduje z Odrą, leżąc tuż obok jednego z najbardziej znanych w mieście, Mostu Zwierzynieckiego. Warto przygotować się wcześniej.
Ogromna siła Odry i oczekiwanie na kolejne dni we Wrocławiu
Z takiego samego założenia, jak w przypadku ZOO, wyszli przedstawiciele koszykarskiego WKK Wrocław. Zbiórka o godzinie 10:00, spora grupa chętnych, w tym m.in. licealiści, w koszykówkę grający z ogromną przyjemnością. Oni również chcieli zabezpieczyć workami obiekt przy ulicy Czajczej. Jedną z perełek w tej części Europy, wybudowanym z całym zapleczem hotelowym.
Wątków sportowych łączących się z tymi powodziowymi jest zresztą więcej. Piłkarski Śląsk Wrocław odwołał swój mecz w PKO BP Ekstraklasie, a Tarczyński Arena – stadion wybudowany na Euro 2012 – obecnie jest miejscem, gdzie króluje nie piłka nożna, a worki z piaskiem. Które, jak przyznają w mieście, napełniają się i rozchodzą błyskawicznie.
Wrocław chce być gotowy, zanim do miasta dotrze fala kulminacyjna. Jest niższa i dłuższa w porównaniu do tej z 1997 roku. Jej dokładne pojawienie się we Wrocławiu trudno określić, ale po początkowych założeniach wtorku bądź środy, obecnie bardziej realny scenariusz to czwartek lub piątek. Choć pojawiają się tez głosy o sobocie.
Niezależnie od dokładnego momentu, siłę Odry widać gołym okiem. Most Grunwaldzki, ten najsłynniejszy z wrocławskich, przepuszcza pod sobą coraz wyższą wodę. A wraz z nią m.in. sporych rozmiarów konary, płynące z siłą wody.
Co do siły tego żywiołu, o nim przekonujemy się od kilku dni, obserwując obrazki zarówno te krajowe, jak i z niedaleko przylegających części Europy. Dlatego też trudno się dziwić, że we Wrocławiu, poza bieżącymi działaniami, wyczuwalny jest nastrój wyczekiwania. Z latającymi helikopterami nad głowami.
Co w 2024 roku przyniesie natura?