Eksplozje pagerów zabiły bojowników Hezbollahu. Tysiące rannych

Dodano:
Karetka w Libanie Źródło: Wikimedia Commons / Batool Dandash
We wtorek 17 września w Libanie doszło do tysięcy małych eksplozji. Jak donosi Agencja Reutera, ofiarami padali głównie bojownicy Hezbollahu. Liczbę rannych oszacowano na 2750 osób, zabitych miało być ośmiu.

Dane o ofiarach wtorkowego ataku Reuters podał w oparciu o informacje libańskiego ministra zdrowia. Eksplodowały pagery, których Hezbollah zaczął używać w odpowiedzi na ataki hakerskie Izraela, wymierzone w telefony bojowników. Sprzęt był nowy, zakupiony został w ostatnich miesiącach. Według stacji Sky News, do eksplozji zamontowanych w pagerach baterii doszło z powodu wprowadzonego wcześniej wirusa.

Niezwykły atak hakerski. Wybuchające pagery ciosem dla Hezbollahu

Ekspert militarny Joseph Nassar podejrzewa, że Izrael zebrał odpowiednie informacje na temat urządzeń kupionych przez Hezbollach i przygotował się do przeprowadzenia operacji na dużą skalę. Wiadomo, że wszystkie pagery eksplodowały w przeciągu pół godziny „w wielu regionach kraju”. Najwięcej takich przypadków odnotowano w bastionach organizacji: na przedmieściach Bejrutu oraz w rejonie doliny Bekaa.

Władze Libanu zapowiedziały dochodzenie, mające ustalić przyczyny wybuchów. Libańska agencja informacyjna ANI już teraz oskarżyła o nie Izrael. Oceniała, że doszło do ataku hakerskiego „przy zastosowaniu zaawansowanych technologii”. To właśnie z obawy przed Izraelem pagery miały zostać kupione. Antyizraelskie ugrupowanie chciało uchronić się w ten sposób przed inwigilacją.

Za eksplozjami w Libanie stoi Izrael?

ANI oceniała wtorkowe wydarzenie jako „bezprecedensowy incydent związany z bezpieczeństwem”. Anonimowy przedstawiciel Hezbollahu mówił o „największym naruszeniem bezpieczeństwa”, jakiego organizacja doświadczyła w trakcie toczonej od roku wojny z Izraelem. Ona też oskarżyła o atak stronę izraelską. Zdarzenie potępiły władze Libanu. Izrael nie wziął odpowiedzialności za wtorkowe zdarzenie.

W sieci pojawiło się kilka nagrań z ofiarami wybuchów. Dziennikarz Reutera donosił też o licznych karetkach, jeżdżących na południowe przedmieścia Bejrutu. Wspominał o grupach ludzi, które tłoczyły się przed szpitalami z pytaniami o los swoich bliskich. Wiadomo, że wśród rannych jest m.in. ambasador Iranu w Libanie, Mojtaba Amani.

Źródło: Reuters
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...