Niemcy łamią europejskie prawo? Chodzi o kontrole graniczne
W poniedziałek w życie weszło rozporządzenie, na mocy którego wznowione zostały kontrole na niemieckich granicach. O ile w przypadku zachodniej i północnej części kraju jest to novum, o tyle w Bawarii nie ma w tym nic zaskakującego. Tam takie kontrole trwają od 2015 roku.
Na przejściach granicznych do Austrii i Czech regularnie zatrzymywani są cudzoziemcy, którzy chcą wjechać do Niemiec bez wizy, a którzy nie deklarują chęci ubiegania się o azyl. W pierwszym półroczu 2024 roku zarejestrowano 9613 takich osób, z czego odesłanych z powrotem zostało 4835 osób – informuje „Süddeutsche Zeitung”. Daje to ponad 50 proc. odmów wjazdu do kraju.
Niemieccy prawnicy mają liczne zastrzeżenia
„Süddeutsche Zeitung” zwraca uwagę, że zastrzeżenia do działań rządu mają liczni prawnicy. Wprowadzanie kontroli granicznych, owszem, jest dozwolone, ale wyłącznie w celu uniknięcia niebezpieczeństwa i na maksymalny okres sześciu miesięcy, co jasno wyraził Europejski Trybunał Sprawiedliwości. – Rząd federalny od lat systematycznie łamie europejskie prawo – ocenił berliński prawnik Christoph Tometten. Dotychczas w sprawie Niemiec nie zapadł żaden wyrok.
Zastrzeżenia budzą także odmowy wstępu do kraju. Christoph Tometten stawia sprawę wprost: policja nie może zawracać osób poszukujących ochrony przed prześladowaniami. – Gdy tylko ktoś wskaże, że szuka ochrony przed naruszeniami praw człowieka, rozporządzenie dublińskie zaczyna obowiązywać – podkreśla prawnik. Niemcy powinny więc przyjmować ludzi, wysłuchiwać ich, a dopiero potem ewentualnie zawracać ich do konkretnych krajów.
Urzędy zapewniają, że stosują się do wytycznych, a na granicach cofane są jedynie te osoby, które nie złożyły wniosku o azyl. Wszyscy ci, którzy proszą o obronę, zabierani mają być do ośrodka przejściowego, gdzie czekają na procedowanie swoich wniosków. Zajmujące się uchodźcami organizacje pozarządowe mają jednak podejrzenia, że czasami takie wnioski są ignorowane.