Kontrowersyjny doradca Donalda Tuska. Jego ojciec to najhojniejszy darczyńca PO
W gronie doradców i asystentów Donalda Tuska widnieli Paweł Graś jako szef gabinetu oraz odpowiedzialni za politykę historyczną „główni doradcy”: Wojciech Duda i Grzegorz Fortuna. Dwaj ostatni byli też doradcami podczas pierwszych rządów PO i tak jak Tusk są po sześćdziesiątce. Od połowy lipca na stanowisku zwykłego doradcy zatrudniony został Franciszek Bielowicki.
Nowy doradca Donalda Tuska. To 23-letni syn znanego przedsiębiorcy
23-latek trzy lata przed zatrudnieniem w Kancelarii Premiera pracował na umowie zlecenie w Platformie Obywatelskiej oraz czerpał dochody z działalności gospodarczej własnej firmy. W rejestrze umów zawartych przez PO firma Franciszka Bielowickiego widnieje dwa razy. Pierwsza umowa obowiązywała od 27 lutego do 10 kwietnia i miała wartość 19 188 zł. Jej przedmiotem było zaprojektowanie kwestionariusza zasilającego bazę danych.
Podpisano również aneks do umowy wydłużającej czas jej obowiązywania do 7 maja. Wartość umowy wyniosła 22 740 zł. „Rzeczpospolita” podała, że firma Franciszka Bielowickiego zajmuje się marketingiem i reklamą. Centrum Informacyjne Rządu podkreśliło, że „ukończył on studia na dwóch wydziałach (ekonomii i filozofii) na University of Chicago, jednym z najlepszych uniwersytetów na świecie”. Dodatkowo od lat działa w środowisku Platformy.
Zaskakująca decyzja Donalda Tuska ws. nowego doradcy. Wszystkie oczy zwrócone na jego ojca
„Rz” dodała, że w PO nazwisko Bielowickiego znane jest również z powodu jego ojca – Grzegorza. Jest on przedsiębiorcą, założycielem i partnerem zarządzającym funduszu Tar Heel Capital. „Z rejestru wpłat Platformy Obywatelskiej wynika, że w ostatnich kilkunastu miesiącach trzykrotnie robił przelewy na rzecz PO, w sumie na kwotę 107,4 tys. zł. Po raz ostatni 50 tys. zł przelał na dwa miesiące przed zatrudnieniem syna w KPRM” – czytamy.
Grzegorz Bielowicki oraz CIR zapewniają, że ojciec 23-latka nie miał żadnego wpływu na zatrudnienie syna. Franciszek Bielowicki wspiera Kancelarię Premiera w zakresie „komunikacji rządowej w internecie i mediach społecznościowych”. Zgodnie z niewaloryzowanym od wielu lat rządowym rozporządzeniem, na tym stanowisku można zrobić między 4,5 a 5,5 tys. zł brutto.