Filary zrównoważonego rolnictwa. Debata „Wprost”

Dodano:
Debata Wprost – Filary Zrównoważonego Rolnictwa Źródło: Wprost / Piotr Woźniakiewicz/Ars Lumen
Jak wyżywić świat, zużywając mniej zasobów? Jakie innowacje mogą zrewolucjonizować polskie rolnictwo? Czy da się redukować emisje w gospodarstwach, a jednocześnie dbać bardziej o dobrostan zwierząt? Między innymi na takie tematy dyskutowano podczas debaty „Wprost” o filarach zrównoważonego rolnictwa.

Według szacunków ONZ do 2050 roku na świecie będzie żyć już prawie 10 mld ludzi. Analitycy z PwC przewidują, że do zapewnienia odpowiedniej ilości żywności dla takiej liczby osób, w obecnym modelu konsumpcji i produkcji potrzebowalibyśmy trzech planet Ziemia. Z drugiej strony, również do 2050 r. cała Unia Europejska ma być zeroemisyjna. Jak więc zaspokoić te rosnące potrzeby świata? Produkować więcej, ale zużywać mniej.

Od takiego pytania rozpoczęliśmy debatę pt. „Filary zrównoważonego rolnictwa”, która odbyła się 23 września przy okazji gali „Złotej Setki Polskiego Rolnictwa”

Przetrwać zakusy polityków

– Nie powinniśmy uderzać w skrajności. Nie są wskazane jakiekolwiek skrajne modele rolnictwa – ekstremalnie ekologicznego albo ekstremalnie chłonącego zasoby – mówił na wstępnie Łukasz Dominiak. Jego firma wybrała taki kierunek, żeby działać w zakresie całego łańcucha dostaw – od pola do stołu. – To pozwala nam odpowiednio zarządzać zasobami i umiejętnie dopasowywać działania – począwszy od uprawy, hodowli zwierząt, pozyskiwania mięsa, kończąc na konsumencie i samych opakowaniach. Redukujemy wszędzie, gdzie można – energię elektryczną, wodę, plastik – tłumaczył dyrektor ds. Public i Government Relations w Animex.

– Powinniśmy skupić się na jakości gleby, bo w zdrowej glebie rosną zdrowe rośliny. XXI wiek to wiek mikrobiologii, która rozwija się na całym świecie. Pomaga budować jakość polskich gleb – mówił z kolei Paweł Kossakowski. Jak tłumaczył dyrektor działu Biokontrola w Chemirol, w całej powierzchni użytków rolnych w Polsce aż 65 proc. stanowią gleby lekkie i bardzo lekkie. – Przez ostatnie lata rolnicy działali bardzo intensywnie. Stosowali dużo nawozów mineralnych. Teraz obserwujemy glebę wyjałowioną. Klimat, który się zmienia też nie pomaga. Dlatego rolnicy powinni skupić się na odbudowie poziomu próchnicy, żeby gleba lepiej sobie radziła z coraz trudniejszym klimatem – mówił Kossakowski.

– Zaspokojenie potrzeb żywieniowych ludzkości to nie jest dzisiaj największe wyzwanie dla Europy. Będziemy dalej eksportować żywność, dostarczać ją tam, gdzie będzie potrzebna. Natomiast dzisiaj największym wyzwaniem dla rolnictwa to przetrwać zakusy polityków do reformowania struktury rolnej

– opowiadał Jerzy Wierzbicki. Jego zdaniem w tym zrównoważonym podejściu do rolnictwa należy zachować balans między produkcją zwierzęcą a roślinną, bo ta pierwsza nakręca koniunkturę w tej drugiej.

– Niewielka część zbóż, jakie produkujemy w Polsce idzie na konsumpcję, większość idzie na pasze. Wytworzenie 1 kg zbóż do konsumpcji generuje od 3 do 4 kg niejadalnej dla ludzi biomasy. Przeżuwacze i inne zwierzęta świetnie zagospodarowują tę niejadalną część i produkują dodatkowo nawozy – tłumaczył prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego

Eryk Frontczak zwrócił z kolei uwagę na coraz mniej przewidywalne zjawiska pogodowe. Susze czy powodzie, które powodują coraz większą erozję gleby. Co robić, żeby ta nie wyjawiała się jeszcze bardziej. – Odpowiedzią są praktyki regeneratywne, które sprawiają, że gleba jest coraz bardziej odporna na anomalia pogodowe. Stosowanie roślin okrywowych, które sprawiają, że retencja wody jest dużo wyższa. Patrząc na średnie wydajności upraw, choćby pszenicy czy rzepaku, polski rolnik ma jeszcze sufit, do którego może uderzać. Odpowiedzią na zwiększenie wydajności nie są tylko nawozy naturalne. Widzimy większy potencjał w środkach biologicznych, mikrobiologicznych, żeby uzyskiwać lepsze plony – mówił Carbon Product Manager z HeavyFinance.

Zacznie się wielka gra

Kolejna część dyskusji była poświęcona nowym unijnym wymogom co do raportowania śladu węglowego. Pytanie, czy rolnicy również odczuwają tę presję, żeby redukować poziom emisji w swoich gospodarstwach.

– O tym że będzie presja na redukcję emisji słyszeliśmy wiele lat temu. Przygotowywaliśmy się do tego. Słyszeliśmy już wtedy trochę nieformalnie, że duże instytucje finansowe będą pytać o redukcję śladu węglowego tych, którzy będą chcieli się ubiegać o finansowanie – mówił Jerzy Wierzbicki. Przykładowo, dla dużych sieci handlowych głównym składnikiem śladu węglowego są produkty, które sprzedają na półkach. Zwrócą się więc do swoich dostawców, żeby ślad węglowy ograniczali. Dostawcy zwrócą się więc do producentów. A producenci do rolników i hodowców. – Pierwsze lata to będzie doszlifowywanie raportowania, kwestie techniczne, ustalanie schematów. A później zacznie się już toczyć wielka gra o to, kto zaoferuje produkt z najniższym śladem węglowym – mówił prezes PZPBM.

Łukasz Dominiak opowiadał, że chociaż w Animeksie ślad węglowy mierzy się już od 4 lat, to chciałby zwrócić uwagę na jedną delikatną, ale bardzo ważną kwestię.

Jego zdaniem nie da się osiągnąć całkowitej redukcji przy jednoczesnym zapewnieniu dobrostanu zwierząt.

– Jakakolwiek ingerencja, próba ograniczania hodowli, zawsze oznacza redukcję czegoś: długości życia zwierząt czy dostępu do wody. Mamy nacisk na redukcję, a z drugiej strony odpowiedzialność za zwierzęta. Na dłuższą metę nie jesteśmy w stanie udawać, że problemu nie ma. Trzeba znaleźć złoty środek. My upatrujemy możliwości redukcji we właściwym gospodarowaniu surowcami – mówił.

Podobnego zdania był Eryk Frontczak z HeavyFinance: Nie jesteśmy w stanie ograniczyć emisji do zera przy hodowli zwierząt, ale jest kilka elementów, które możemy minimalizować. Na przykład pasza dla zwierząt może być produkowana z użyciem regeneratywnych praktyk, optymalizując nawożenie mineralne. Możemy też maksymalizować poziom sekwestracji, żeby roślina przy produkcji biomasy pozyskiwała jak najwięcej dwutlenku węgla.

Przyszłość w mikrobiologii

W dążeniu do zeroemisyjności pomóc mogą innowacje. Pozostaje pytanie, z czego może korzystać polski rolnik, żeby bardziej dbać o środowisko naturalne.

Paweł Kossakowski z Chemirol dużą szansę upatruje w mikrobiologii. – To gałąź, która bardzo mocno się rozwija. Wprowadzamy do swojej oferty produkty, które umożliwiają rolnikom ograniczenie nawożenia azotowego czy fosforowego. Dzięki nim rolnik może prowadzić bardziej zoptymalizowaną produkcję – zarówno pod względem kosztów, jak i plonów. Przykładem takiego rozwiązania jest BlueN, za pomocą którego roślina jest w stanie pozyskiwać azot z powietrza. Tyle, ile roślina azotu potrzebuje, tyle jest jej dostarczane. Nie ma nadprodukcji azotu, który powoduje złe skutki. Kolejny produkt to Bakto ProFOS, który zabezpiecza fosfor, wapń i potas dla rośliny. Bakterie, które znajdują się w produkcie rozbijają połączenia fosforu z wapniem w glebie.

Jego zdaniem, rolnicy od lat stosowali większe nawożenie fosforem niż roślina tego potrzebowała. W polskich glebach jest więc go mnóstwo. Dzięki takim produktom można wykorzystać fosfor, który jest już w glebie z poprzednich nawożeń.

Zderzenie z Ukrainą

Uczestnicy debaty byli zgodni, że przed polskim rolnictwem pojawiają się ogromne szanse na rozwój. Zdaniem Kossakowskiego, w przyszłości coraz bardziej umacniać się będzie sektor ekologicznej żywności. Produkować jej będziemy więcej na całym świecie.

Jerzy Wierzbicki wierzy, że eksport polskiej żywności będzie z każdym rokiem oczywiście rósł, ale duże wyzwanie widzi w starciu z ukraińskim rynkiem. Jeśli Ukraina szybko wejdzie do Unii Europejskiej, a ukraińskie rolnictwo będzie mogło bez żadnych ograniczeń konkurować z polskim, nasi rolnicy mogą przeżyć ogromne zderzenie. Wierzbicki liczy więc na to, że unijni politycy podejmą mądre decyzje, ochronią polskich rolników i hodowców, układając scenariusz ukraińskiej akcesji do UE w przemyślany sposób.

Eryk Frontczak z HeavyFinance widzi przyszłość w rolnictwie węglowym. – Jeżeli wkrótce zobaczymy pierwszą pulę rolników, którzy osiągnęli zysk na kredytach węglowych, to ruszy rewolucja. Będą dołączać kolejni – prognozuje.

Łukasz Dominiak z Animex liczy na to, że w najbliższych latach polski rząd jeszcze mocniej postawi na rolnictwo.

–Jeśli Czesi postawili na sektor motoryzacyjny, to dlaczego my, przy naszym położeniu geograficznym, nie możemy postawić na rolnictwo – pytał retorycznie.

Oczekiwałby w tej kwestii politycznego porozumienia ponad podziałami i wsparcia ze strony nie tylko Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, ale także Ministerstwa Klimatu czy Spraw Zagranicznych, skoro przecież w zeszłym roku wysłaliśmy za granicę żywność za ponad 236 mld zł.

Źródło: Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...