Tak doszło do przerwania tamy w Stroniu Śląskim. Nagranie pokazuje siłę żywiołu
Trzymająca w ryzach potok Morawka tama w Stroniu Śląskim puściła 15 września. Tysiące litrów wody zalały nie tylko same Stronie Śląskie, ale też liczne miejscowości poniżej. W związku z tymi wydarzeniami, prokuratura wszczęła śledztwo.
Prokuratura bada przerwanie tamy w Stroniu Śląskim
27 września rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy podkreślał, że jest ono prowadzone w kierunku nieumyślnego sprowadzenia katastrofy budowlanej na tamie w Stroniu Śląskim. – Katastrofy, polegającej na rozmyciu wałów, czego konsekwencją było zalanie Stronia Śląskiego i kolejnych miejscowości – precyzował prokurator Mariusz Pindera.
Jak wiadomo, powołano już biegłych, którzy mogą wziąć udział w oględzinach zniszczonej zapory. Trwa również ustalanie technicznych szczegółów przed możliwymi oględzinami tamy oraz okolicy.Gromadzona jest dokumentacja z Wód Polskich, samorządów i organów nadzoru budowlanego, która ma pomóc ustalić przyczyny tragedii.
Nagranie ze zniszczenia tamy w Stroniu Śląskim
Na nagraniu opublikowanym przez TVP Wrocław widzimy moment przerwania tamy w Stroniu Śląskim. Słyszymy też komentarz przerażonego autora filmu. – Nie chcę być złym wróżbitą, ale wydaje mi się, że tama puści. Zobaczcie jak już bokiem, wałem idzie woda. Już rwie tamę – mówił Damian Aniszkiewicz.
– Jest tragedia, jeszcze tak nie było. Tama jest w rozsypce. Zobaczcie, co się dzieje. Tama puszcza – dodawał filmujący mężczyzna. Podkreślał później, że wały zostały rozerwane, a całość „wygląda potwornie”.
W oświadczeniu Wód Polskich odnośnie zniszczenia tamy w Stroniu Śląskim podkreślano, że prace prowadzone na zbiorniku nie mogły wpłynąć na stabilność konstrukcji zapory i nie mogły przyczynić się do jej zniszczenia. Tłumaczono, że zbiornik był przygotowany na przepływ rzędu 70-80 m3/s, a przyjął falę powodziową 320 m3/s.
Powódź. Co z informacją na temat przerwanej tamy?
Wyjaśniano też, że informacji o przerwanej zaporze nie można było potwierdzić przez 20 minut z powodu braku łączności. Wcześniej Wody Polskie co godzinę informowały centrum zarządzania kryzysowego o sytuacji. O ewakuację proszono już dzień wcześniej – w sobotę o godzinie 22:52, a później także w niedzielę tuż po godzinie 7:00.
Burmistrzowie Stronia Śląskiego i Kłodzka podkreślają jednak, że nie dostali informacji o nadciągającej fali od służb. Ten drugi miał zostać powiadomiony przez dziennikarkę.
– Potwierdzam, że chwilę po godzinie 12 otrzymałem taką informację od jednej z redaktorek lokalnego portalu. Ale też nie mogłem do końca dać wiary tym informacjom – mówił Michał Piszko w TVN24.